W czwartek Legia Warszawa przegrała na wyjeździe 0:1 z AZ Alkmaar w rozgrywkach Ligi Konferencji Europy, ale po zakończonym spotkaniu mało kto mówił o wyniku. Do mediów społecznościowych trafiły dramatyczne kadry z udziałem między innymi prezesa "Wojskowych" - Dariusza Mioduskiego, który został uderzony przez holenderską ochronę. Z kolei dwaj piłkarze Legii - Josuei Radovan Pankov w kajdankach trafili do aresztu. Jak donosi tamtejsza prasa, zawodnicy mieli zaatakować jednego z ochroniarzy i spowodować u niego złamanie ręki w stawie łokciowym i wstrząs mózgu. Inną wersję przedstawił dziennikarz "Faktu" Tomasz Dębek, który widział szokujące sceny po meczu. - "Josue z nikim się nie szarpał, trochę pokrzyczał, ale nie było żadnych rękoczynów z jego strony" - przekonywał żurnalista. Na aferę szybko zareagował premier Mateusz Morawiecki, który zwrócił się do premiera Holandii z prośbą o wytłumaczenie sytuacji. Boniek grzmi ws. skandalu w Holandii. Takie słowa po ataku na Mioduskiego Piłkarz Legii Warszawa prosto z mostu o skandalu w Holandii. "Dwoje niewinnych rodziców" Głos zabrał także kolega z drużyny zatrzymanych piłkarzy - Yuri Ribeiro. Sportowiec zamieścił wymowny wpis w mediach społecznościowych. 26-letni reprezentant Portugalii był wstrząśnięty sytuacją zawodników. Jego słowa dają do myślenia. "Drugi raz z rzędu dzieje się to z tą samą drużyną w tych samych rozgrywkach!" - zaznaczył mężczyzna, nawiązując tym samym do wydarzeń, które miały miejsce jakiś czas temu. Wówczas pseudokibice AZ Alkmaar wdali się w bójkę z piłkarzami West Hamu United. W mocnych słowach po całym zajściu wypowiedział się podczas specjalnej konferencji prasowej prezes Legii, Dariusz Mioduski. "Nastawienie całego rządu lokalnego w Alkmaar było fatalne. Były wypowiedzi publiczne, że pani burmistrz nie życzy sobie obecności Polaków w mieście. Ludzie byli wyprowadzani z restauracji. Dla mnie to, co się stało, jest absolutnym skandalem" - pieklił się działacz. Tak wygląda ranking UEFA, Legia i Raków nie wykorzystały szansy. Wszystko jasne