Czy sędzia się pomylił? Dyskutuj na forum.interia.pl Zasady gry w piłkę nożną bronią decyzji arbitra z końcówki meczu. Według nich bramkarz trzymając piłkę w rękach ma na rozpoczęcie gry sześć sekund. Marcin Cabaj na pewno przekroczył ten czas. Według zapisu telewizyjnego od złapania prze niego piłki do wykopnięcia minęło 11 sekund. Stefański miał więc prawo podyktować rzut wolny pośredni. Iwański po rozegraniu piłki z Ivicą Vrdoljakiem trafił przy słupku zapewniając Legii pierwsze trzy punkty w tym sezonie. Gnębi mnie jednak inna kwestia. Stempniewski uważa, że arbiter poniedziałkowego meczu "sędziował perfekcyjnie". W takim razie chyba nie zna znaczenia tego słowa, dlatego chętnie mu je przytoczę. Według słownika języka polskiego perfekcyjny oznacza: dopracowany w każdym szczególe; dążący do perfekcji lub taki, który osiągnął perfekcję w jakimś działaniu. Czy rzeczywiście pracę sędziego Stefańskiego można tak określić? Abstrahując od podjętej od niego decyzji w doliczonym czasie gry, można wskazać, że wcześniej zarówno Cabaj, jak i Marijan Antolović przetrzymywali piłkę w rękach dłużej niż wzmiankowane sześć sekund. Arbiter nie stosował wcześniej tego przepisu, czyli jego sędziowanie nie było dopracowane w każdym szczególe. Poza tym, jak stanowią przepisy, rzut wolny bezpośredni jest w takich przypadkach dyktowany z miejsca, gdzie nastąpiło przewinienie. Ono natomiast miało miejsce już w siódmej sekundzie, a wtedy Cabaj był jeszcze w okolicach linii końcowej, gdzie złapał piłkę. W takim wypadku stamtąd, a nie z linii 16. metra, gdzie dobiegł w 11. sekundzie i wykopał piłkę, powinien być wykonywany rzut wolny. Tylko, że piłkarze Legii mieliby o wiele trudniejszą sytuację. Inny przykład - współpraca z liniowymi. W pierwszej połowie wskazali oni, że Bartosz Ślusarski, który wychodził na czystą pozycję był na pozycji spalonej. W drugiej taka sama sytuacja dotyczyła Mateusza Klicha, który znalazł się w sytuacji bramkowej. Jak pokazały powtórki telewizyjne w obu sytuacjach, asystenci, panowie Wierzbowski i Ignatowski, popełnili błąd, ale ostateczną decyzję podejmuje przecież sędzia główny. Stefański zawierzył swoim pomocnikom, przez co na pewno nie osiągnął perfekcji w swoim działaniu. Następna sprawa - w drugiej połowie Vrdoljak, mający już na koncie żółtą kartkę, walcząc o pozycję z Klichem uderzył go otwartą ręką w brzuch. Obyło się bez reakcji sędziego, choć powinien być rzut wolny i kolejny kartonik dla Chorwata. I znowu Stefański nie zadbał o każdy szczegół. Mimo wszystko dla pana Stempniewskiego sędziował perfekcyjnie... Czytaj także: Ulatowski: W Krakowie zostałby powieszony na drzewie Ślusarski: Byliśmy lepsi od Legii. Dla mnie jest 1-1 Legia Warszawa - Cracovia 2-1 Czy sędzia się pomylił? Dyskutuj na forum.interia.pl