Pekhart uniknął tragedii, która dotknęła jego byłych kolegów z Gaziantepsporu. Zabrał rodzinę do Polski, ale jest w szoku po tym co się wydarzyło w Turcji. - Natychmiast skontaktowałem się z Matějem Hanouskiem, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Odpisał mi, że ma popękaną ścianę w domu i gasną światła. Mówił, że to było straszne. Dobrze, że mnie i mojej rodziny już tam nie ma - cieszy się legionista. Pekhart opuścił przedwcześnie Turcję z różnych powodów. Klub zdążył narobić zaległości finansowych, boisko treningowe było twarde jak beton, mieszkanie też nie mogło przypaść jego rodzinie do gustu. - Powrót do Legii to najlepsza rzecz, jaka mogła się wydarzyć - przyznał Pekhart w wywiadzie dla czeskiego magazynu "Gol". - Czuję się, jakbym latem w ogóle stąd nie wyjeżdżał. To jak powrót do domu. Jestem znowu w miejscu, które odpowiada mi pod każdym względem. Powitanie ze wszystkimi ludźmi z klubu i zawodnikami było bardzo miłe. 95 procent personelu jest takie samo jak latem. Zmienił się tylko trener i kilku członków sztabu. Pierwszy mecz zagraliśmy na wyjeździe i teraz czekam na powitanie z kibicami w weekend u siebie - mówi czeski napastnik. Pekhart w Gaziantep mieszkał razem z innymi piłkarzami. - Chociaż miasto ma ponad dwa miliony mieszkańców, jest tylko jedna nowa rezydencja, w której mieszkają wszyscy gracze. Inaczej nie ma gdzie - zdradził piłkarz, który przeżył szok gdy dowidział się, gdzie przyszło mu żyć z rodziną. Mieszkanie po Rajtoralu To samo mieszkanie co on zajmował kilka lat temu czeski piłkarz Frantisek Rajtoral i popełnił w nim samobójstwo! - Pokazali mi dokładnie to mieszkanie, w którym Franta Rajtoral żył sześć lat temu. Od tego momentu nie chciałem tam zostać. To nie było związane z piłką nożną, ale miało na mnie nieprzyjemny wpływ. W tym momencie wiedziałem, że stacja turecka się skończyła - przyznał Pekhart. Rajtoral popełnił samobójstwo w wieku 31 lat. Był wtedy piłkarzem Gaziantepsporu i miał kłopoty osobiste. Na stole zostawił listę osób, którym był winien pieniądze. Miał depresję, rzuciła go dziewczyna i był nałogowym hazardzistą. Zdaniem piłkarza Legii życie przy syryjskiej granicy bardzo różniło się od europejskiego. - Dla Europejczyka, który nie podróżuje, jest to lekki szok. Ale to nie miało dla mnie znaczenia. Raczej podane okoliczności. Wielu chłopców jest szczęśliwych i zadowolonych w Gaziantep. Ale w mojej sytuacji, kiedy chcę cieszyć się piłką nożną w ostatnich latach mojej kariery, było inaczej. Szczerze mówiąc, nie jestem w sytuacji, w której borykam się z problemami finansowymi. Jeśli straciłem trochę pieniędzy, wyjeżdżając, nie ma to większego znaczenia w moim życiu. Ważne jest dla mnie bycie tam, gdzie czuję się dobrze. Ale na przykład żonie i córkom było dobrze w Turcji, zostałyby tam. Spędziliśmy dużo czasu z rodziną Matěja Hanousko, który też lubi życie w Gaziantep - wyjaśnił piłkarz. Zimowe bieganie z Jabloncem Pekhart poza ofertą z Legii miał też propozycje z czeskiego Jablonca. - W lecie zadzwonił do mnie trener Pilzna, Bílek. Potem sprawa ucichła. Viktorka pomogła sobie awansując do Ligi Mistrzów, ale wtedy jej sytuacja finansowa nie była dobra. Po tym, jak skończyłem w Gaziantep, byliśmy w częstym kontakcie z panem Peltą. Gdybym zdecydował się na Jablonec, na pewno byśmy się dogadali. Mamy dobre stosunki. Przez kilka tygodni trenowałem sam w Pradze, potem z drużyną juniorów Jablonca. Grałem z jej trenerem Benjaminem Vomáčką lata temu. Nie miał z tym problemu, za co mu dziękuję. Zwracaliśmy się do innych czeskich klubów z prośbą o treningi, ale zawsze odpowiedź była raczej chłodna. Ale nie winię ich, nie chcieli ryzykować, że mogę kogoś skrzywdzić - zdradził piłkarz. Pekhart uważa, że jest dobrze przygotowany do rundy wiosennej PKO Ekstraklasy. - Treningi w Jabloncu były trudne, biegaliśmy wokół zapory. Przypomniałem sobie swój czas w Jabloncu pod okiem trenera Komňackiego. Tam też krążyliśmy po tej trasie. Fizycznie jestem w dobrej formie, ale oczywiście muszę nadrobić zaległości, aby dorównać kolegom. Moja starsza córka jeszcze nie wiedziała, że dobrze gram w piłkę, kiedy miałem udany sezon w Legii. Teraz wystarczająco rozumie piłkę nożną. Chcę, żeby zobaczyła mnie na boisku, żeby miała takie doświadczenie. Chcę, żeby była przy mnie, kiedy zdobędę setną bramkę i będę mógł zabrać ją na boisko po meczu - powiedział Pekhart, któremu brakuje jeszcze dwóch trafień, aby mieć na koncie setkę goli w najwyższej klasie rozgrywkowej.