Jakie są nastroje w drużynie po urlopach? Dacie radę się utrzymać? Utrzymanie moim zdaniem jest pewne. Stawiamy sobie za cel zdobycie Pucharu Polski i awans do europejskich pucharów. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Po ostatnich waszych meczach stwierdzenie, że "utrzymanie jest pewne" nie brzmi przekonująco. Ja myślę, że tak jednak będzie. Będziemy grać dużo mniej meczów. Do każdego spotkania ligowego, czy Pucharu Polski będzie się można solidnie przygotować. Jesienią nie było takiej możliwości. Wasze słabe wyniki to efekt zmęczenia? Ja mogę mówić tylko za siebie, ale zmęczony nie byłem. Fizycznie czułem się bardzo dobrze. Nie uważam, byśmy byli źle przygotowani. Na nasze słabe wyniki wpływ miało wiele czynników. Nie chcę o tym się rozwodzić, bo każdy wie o co chodzi. Mogę powiedzieć tylko, że to co działo się wewnątrz klubu spowodowało dużo problemów. Teraz też nie jest za spokojnie. Od razu po urlopach czekała na was wiadomość, że Marek Papszun nie obejmie Legii. My przecież mamy trenera - Aleksandra Vukovicia, który zabrał się mocno do pracy i chce z nami zrobić coś fajnego. Doniesieniami medialnymi niespecjalnie się zajmuję, ani sprawami, na które nie mam wpływu, jak np. wybór trenera. Vuković sobie poradzi Vuković to właściwy człowiek na swoje stanowisko na ten moment? To trener, który zna nas bardzo dobrze. Pracowałem z nim i wiem, czego oczekiwać. Legię zna od samych podstaw, bo spędził tu kawał czasu. Wie, jak dotrzeć do piłkarzy, wstrząsnąć szatnią. Myślę, że sobie poradzi i nie będziemy musieli martwić się o utrzymanie. Macie też nowego dyrektora sportowego - Jacka Zielińskiego. Odkąd przejął swoją funkcję, jeszcze nie rozmawialiśmy. Ale wszyscy znamy go bardzo dobrze, bo od lat jest w klubie. Jego nominacja to też jedna ze spraw, która rozgrywa się ponad nami i nie mam tu co komentować, ani oceniać jego kompetencji, bo nie siedzę w tym i się na tym nie znam. Nie będę też oceniał pracy Radosława Kucharskiego. Był ciężki w relacjach osobistych? Ja z panem Radkiem miałem dobry kontakt. Ale zwolnienia Czesława Michniewicza pewnie żałowałeś. To trener, któremu wiele zawdzięczasz. To prawda. Postawił na mnie, u niego wreszcie zacząłem regularnie grać. Ale to nie piłkarze podejmują decyzje o zwalnianiu i zatrudnianiu trenerów. Tak już w piłce jest, że oni przychodzą i odchodzą. Myślę, że jego kadencja to był fajny moment. Pozostanie mnóstwo pozytywnych wspomnień. Mistrzostwo, mecze w pucharach, awans do Ligi europy - miło to będziemy wspominać. Mam nadzieję, że nasze drugi jeszcze się gdzieś skrzyżują. Jesienią grałeś sporo. 19 meczów, gol, asysta - to chyba dobre liczby? Gdyby nie kontuzja, przez którą straciłem prawie miesiąc, to byłyby jeszcze lepsze. Ale nie narzekam, bo poza Ruchem Chorzów w I lidze, nigdzie tyle nie grałem, ani w Legii, ani w innych klubach, w których byłem. Uważasz, że teraz jesteś lepszym piłkarzem niż np. rok temu? Myślę, że każdy widzi mój postęp. Na pewno nabrałem doświadczenia. Nauczyłem się gry na nowej pozycji - środku obrony. Nabieram niezbędnego na tej pozycji automatyzmu, spokoju, pewności i doświadczenia. Wcześniej moją pozycją była lewa obrona. Czasami grałem też na wahadle, ale muszę przyznać, że tam mi się gra bardzo cieżko. To znaczy poradzę sobie, ale nie jest to moja optymalna pozycja. Rozmawialiśmy o Michniewiczu i Vukovicu, ale pomiędzy nimi była też zupełnie nieudana kadencja Marka Gołębiewskiego. Jak oceniasz pomysł jego zatrudnienia. Myślę, że zabrakło mu doświadczenia. Nie powinien nabierać go w sytuacji, która była wtedy w Legii. Ciężko było mu ogarnąć drużynę w sytuacji, kiedy wszyscy piłkarze byli w "dołku" psychicznym. Gołębiewskiemu zabrakło doświadczenia Też byłeś w "dołku"? Na pewno. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, kiedy moja drużyna przegrała tyle meczów. Nawet, jak byłem w Ruchu, gdzie też było ciężko. W Legii czegoś takiego nie było od dziesiątek lat. Patrzyliśmy w tabelę i nie wierzyliśmy, że znaleźliśmy się w takim miejscu. Na boisku nic nam się nie układało. Chodziliśmy smutni i zdołowani. Legia to nie jest klub, który gra o utrzymanie. Chcieliśmy walczyć o najwyższe cele, ale nie nam nie wychodziło. Lecicie do Dubaju. To dobre miejsce na obóz przygotowawczy jeśli po prawie trzech tygodniach z upału przylecicie do zimnej Polski, na zupełnie inne boiska? To idealne miejsce. Będziemy mieć tam super warunki, idealne boiska, których o tej porze roku w Polsce byśmy nie znaleźli. Do tego dochodzą dobrzy sparingpartnerzy. W kraju nie dałoby się zrobić takiej pracy, jaka nas tam czeka. Cieszę się, że w tym ciężkim momencie pobędziemy razem. Będzie czas porozmawiać, przeanalizować naszą sytuację. Nasz nastawienie jest takie, że będziemy ciężko harować, żeby mieć później siłę i zabiegać całą ligę, przez całą rundę. Mówisz, że pobędziecie w końcu razem. Wcześniej nie było okazji, żeby porozmawiać z nowymi kolegami? Latem przyszło ich do was aż 10. Nie za wielu? To rzeczywiście spora liczba, ale w Legii już do tego się przyzwyczaiłem. Co pół roku, albo co rok przychodzi wielu nowych zawodników. Tak duże zmiany nie sprzyjają budowie dobrej atmosfery. Super kontaktu ze wszystkimi nowymi na pewno nie złapię. Teraz czytam, że dyrektor Zieliński zapowiada, że wielu zmian nie będzie i myślę, że to dobra droga. Jeden nowy piłkarz już przyszedł. Patryk Sokołowski będzie wzmocnieniem? Znamy się z ławki rezerwowych Legii. Pamiętam, że siadaliśmy na niej razem, kiedy ja byłem jeszcze bardzo młodym piłkarzem, a on próbował przebić się do pierwszej drużyny. Znamy się, ale wspólnego meczu chyba jeszcze nie rozegraliśmy. Czy będzie wzmocnieniem? Myślę, że w tej chwili przyda się nam się każdy dobry piłkarz. Rywalizacja na każdej pozycji jest zawsze pozytywna. A jak oceniliście to co zrobił Mahir Emreli, który nie wrócił do Polski i postanowił rozwiązać kontrakt z Legią? Jego decyzja. Nie chce grać w Legii, to niech nie gra. Nikt tu za nim płakać nie będzie. Jego argumenty o szoku po pobiciu w autokarze nie znajdują u was zrozumienia? Przeżyłem już takie sytuacje. Kibice złamali pewną granicę. Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. Ale uważam, że piłkarz powinien takie coś przetrawić. "Luqi" też przeżył to samo, ale jakoś się pozbierał i chce dalej grać. Nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby nie wasza fatalna gra. Znaleźliśmy się w sytuacji, w której Legia nie była od dziesiątek lat. Po każdej przegranej strach było przeglądać media, bo ciągle czytaliśmy, że pobiliśmy jakiś niechlubny rekord. To było dla nas smutne i przytłaczające. Ciągle czegoś brakowało. Przegrywaliśmy mecz za meczem. Nasze miejsce w tabeli sprawiało, że w zespole pojawiły się negatywne emocje. Dalej to w nas jeszcze siedzi, choć na urlopach staraliśmy się "przewietrzyć" głowy i psychicznie odpocząć. Lecimy na obóz, żeby się dobrze przygotować do walki o utrzymanie. Wierzymy, że uda nam się zmobilizować i spiąć, powalczyć o Puchar Polski, żeby udowodnić, że to co wydarzyło się jesienią, to był tylko chwilowy dołek.