Latem Legia Warszawa przeprowadziła kilka ciekawych transferów. Zespół z Łazienkowskiej wzmocnili między innymi Paweł Wszołek, Makana Baku czy Blaž Kramer. Trener Kosta Runjaić wciąż potrzebuje jednak skutecznego napastnika. W kontekście Legii pojawia się więc wiele różnych nazwisk snajperów, ale jedno z nich budzi szczególne emocje. Chodzi o Nemanję Nikolicia. Były piłkarz Legii jest obecnie wolnym zawodnikiem. Czy jest więc jakakolwiek szansa, aby uczestnik Ligi Mistrzów i zdobywca korony króla strzelców Ekstraklasy w sezonie 2015/2016 powrócił na Łazienkowską? Postanowiliśmy to sprawdzić. Nikolić do wzięcia W ostatnim sezonie Nikolić występował w MOL Fehérvár, klubie, którego jest legendą. W rozgrywkach 2021/2022 rozegrał łącznie 36 meczów, w których zdobył 14 bramek (w tym dziesięć w lidze węgierskiej). Do tego dołożył asystę. Jego zespół ostatecznie zajął czwarte miejsce w tabeli, a Nikolić zdecydował się nie przedłużyć trzyletniej umowy. Napastnik, który na karku ma już 34 lata, nie narzeka jednak na brak ofert. Jak potwierdziliśmy w jego otoczeniu, w ostatnich tygodniach negocjował z Málagą, która chce wrócić do La Liga. Gdy transfer wydawał się być na ostatniej prostej, hiszpański klub zdecydował się zakontraktować innego snajpera, 41-letniego Rubéna Castro z FC Cartageny. Na celowniku Nikolicia mają także kluby cypryjskie i węgierskie. Czy wśród zainteresowanych zespołów jest Legia? Legia nie chce Nikolicia Udało nam się dowiedzieć, że kontakt pomiędzy przedstawicielem zawodnika, a polskim klubem już był. I to miesiąc temu. Z inicjatywą wyszedł agent piłkarza, który u jednego z kluczowych pracowników Legii sondował możliwość powrotu Niko. Wtedy jednak - po konsultacji z dyrektorem sportowym Jackiem Zielińskim - podziękowano za ofertę. Sprawdziliśmy jak sytuacja wygląda teraz. I... niewiele się zmieniło. Choć w kontekście Legii pada wiele nazwisk, to nie ma wśród nich Nikolicia. - W tym momencie tego zawodnika w ogóle nie rozpatrujemy. I w tym oknie nie był on naszym celem - usłyszeliśmy na Łazienkowskiej. Oznacza to, że w najbliższym czasie Niko w Warszawie raczej nie zobaczymy. Sebastian Staszewski, Interia