Dla Legii mecz z Napoli był pierwszym po porażce z Lechem Poznań w hicie PKO Ekstraklasy, po którym wiele mówiło się o kryzysie drużyny z Warszawy. Legia Warszawy, ostatnio obijana przez kogo się da w Polsce, w europejskich pucharach zmieniała się nie do poznania. Gdy nadchodziły czwartkowe mecze ze Slavią Praga, Spartakiem Moskwa i Leicester City, Legia była jak Clark Kent po zmianie odzieży roboczej na strój Supermana. CZYTAJ TEŻ: Co z przyszłością Czesława Michniewicza w Legii Warszawa? Prezes Dariusz Mioduski zabrał głos Napoli - Legia jak Fiorentina - Lech? Tak naprawdę tylko w tym - i w warsztacie trenerskim Czesława Michniewicza uznawanego za speca od meczów z mocarzami - kibice Legii mogli upatrywać nadziei w starciu z Napoli, liderem włoskiej Serie A. W tym i może jeszcze w historii... Lecha Poznań. Mecz Napoli - Legia został bowiem zaplanowany w przededniu 6. rocznicy wygranej Lecha Poznań z Fiorentiną. 22 października 2015 roku we Florencji Lech Poznań został pierwszym w historii polskim klubem, który wygrał mecz europejskich pucharów we Włoszech. Kolejorz w Ekstraklasie był wtedy w jeszcze gorszej sytuacji (ostatnie miejsce w tabeli, osiem porażek w 12 meczach) niż Legia Warszawa jest teraz (sześć porażek w dziewięciu spotkaniach). I też zagrał wtedy w eksperymentalnym składzie. Napoli - Legia. Ernest Muçi u Czesława Michniewicza w ataku Trener Czesław Michniewicz ze składem kombinować trochę musiał, a trochę chciał. Każdy z dwóch środkowych obrońców Napoli (Kostas Manolas i Kalidou Koulibaly, który w Legii widział faworyta meczu) to chłop jak dąb, więc odruchowym wyborem do ataku mógłby się wydawać wysoki Tomáš Pekhart, ale on wypadł z powodu kontuzji. Nie ma jednak pewności, czy Czesław Michniewicz wystawiłby Czecha, bo ostatecznie nie postawił ani na młodego i rosłego Kacpra Kostorza, ani na żadną inną swoją klasyczną "dziewiątkę". Albańczyk Mahir Emreli usiadł na ławce rezerwowych, a w ataku wybiegł Albańczyk Ernest Muçi. - Liczę na jego świetne umiejętności techniczne i zwrotność - tłumaczył Czesław Michniewicz w rozmowie z Viaplay, tuż przed meczem Napoli - Legia. Ernest Muçi na swoją szansę pod bramką musiał czekać długo, aż do 40. minuty. Wtedy po akcji Josué i Filipa Mladenovicia mógł w końcu oddać strzał. I oddał, ale został zablokowany. Rzuty rożne miały być szansą Legii, ale przy przy próbie Artura Jędrzejczyka ucierpiał nie stan konta Napoli, a Kalidou Koulibaly. Poza tym, to Napoli grało w piłkę. A Legia cierpiała - ganiając za nią przy nogach rywali i próbując ją samemu rozgrywać. Napoli - Legia. Błędy obrony, ostrzał bramki Cezarego Miszty Napoli grało bowiem wysokim pressingiem, więc piłkarze Legii mieli mało czasu na podejmowanie decyzji na boisku. Nieprzyzwyczajeni do takiej presji w PKO Ekstraklasie, chwilami po prostu się gubili. Gdy fatalny błąd popełnił Mateusz Wieteska, bardziej zdumiewający od jego gapiostwa był chyba tylko fakt, że Hirving Lozano i Dries Mertens nie wykorzystali jego prezentu. Sam Mertens miał tych szans kilka - strzelał też z woleja z linii pola karnego, a także z ostrego kąta, gdy pierwszy raz z wielu świetnie obronił Cezary Miszta. Tylko w tym meczu Belg mógł strzelić ze trzy gole, co przecież udało mu się w dwumeczu Napoli - Legia w 2015 roku.CZYTAJ TEŻ: Liga Europy. Legia Warszawa ukarana przez UEFAW drugiej połowie neapolitańska pętla na szyi Legii się zaciskała: Di Lorenzo miał obowiązek dokładniej zgrać piłkę wzdłuż pola bramkowego do Victora Osimhena i do Driesa Mertensa, a jednak tego nie zrobił. W swoim stylu strzelał włoski mistrz Europy Lorenzo Insigne i znów świetnie pokazał się w bramce Cezary Miszta. Mocno z dystansu próbowali Elmas i Demme. Po 70. minutach meczu Napoli - Legia było wciąż 0-0. To dawało Legii już 250 minut gry w Lidze Europy bez straty gola. Taką sztuką w tym momencie mogły się pochwalić jeszcze tylko dwa zespoły z 32 w Lidze Europy: turecki Galatasaray i angielski West Ham. Napoli - Legia. Emreli w słupek, Insigne i Osimhen z golami Po tych 70 minutach Czesław Michniewicz uznał, że Mahir Emreli zmieni Ernesta Muçiego. I już chwilę później, po szybkiej kontrze, reprezentant Azerbejdżanu z dystansu trafił piłką w słupek! Ten gol byłby bardzo w stylu Legii w Lidze Europy w tym sezonie. Nie tym razem jednak. Nie minęło nawet pół minuty, dokładnie było to chyba 26 sekund, gdy po drugiej stronie boiska Lorenzo Insigne cieszył się z gola. Zwycięzcy Euro 2020 piłkę w pole karne dograł Matteo Politano, a wielki napastnik mierzący 163 cm strzelił pod poprzeczkę. Gola na 2-0 dla Napoli, niecałe pięć minut później, dołożył Victor Osimhen. I tu znów powtórka, bo kilkanaście sekund wcześniej Legia miała piłkę w polu karnym Napoli, ale źle zachował się Lirim Kastrati.Wynik 3-0, w ostatniej, piątej minucie doliczonego czasu gry, ładnym strzałem z dystansu ustalił Matteo Politano. Liga Europy. Tabela grupy Legii Kolejnego cudownego zwycięstwa Legii Warszawa w europejskich pucharach nie było. Wciąż jest ona jednak liderem tabeli Ligi Europy. Legia ma sześć punktów, Napoli jest drugie - 4 pkt. Trzeci Leicester też ma 4 pkt, bo dzień wcześniej pokonał Spartaka Moskwa (3 punkty). Legia Warszawa ma wielką szansę na grę w pucharach na wiosnę - w Lidze Europy lub (z trzeciego miejsca) w Lidze Konferencji Europy.