Sześć lat temu Legia otrzymała od Napoli prawdziwą lekcję piłki nożnej. Różnica klas między piątym zespołem Serie A sezonu 2014/15, a ówczesnym wicemistrzem Polski, była kolosalna. Kibice Legii do dziś wspominają, jak w 77. min przy linii bocznej, gotowy do wejścia na boisko, pojawił się wyjątkowo wówczas zapuszczony Gonzalo Higuain. Argentyńczyk miał wyraźny brzuch, miał odejść z klubu, po tym, jak kibice zrobili z niego winowajcę braku awansu do Ligi Mistrzów. W ostatniej kolejce poprzedniego sezonu zmarnował bowiem rzut karny w meczu z Lazio Rzym. W klubie był wówczas nowy trener Maurizio Sarri, który nakłonił Argentyńczyka do pozostania w Neapolu. Odbudował jego formę, co zakończyło się zdobyciem przez Higuaina tytułu króla strzelców z rekordową liczbą 36 goli i za 90 mln euro przeszedł do Juventusu Turyn. Czterech piłkarzy Napoli pamięta mecze z 2015 r. Zanim jednak do tego doszło "grubasek" w Warszawie zdobył jedną z najładniejszych bramek, jakie widział stadion przy Łazienkowskiej. Higuain dryblował pomiędzy pięcioma, atakującymi go legionistami i zza pola karnego uderzył w samo okienko bramki Duszana Kuciaka. Włosi w Warszawa wygrali 2-0, a później u siebie 5-2. Tych spotkań nie pamięta żaden z obecnych legionistów. W Neapolu nadal grają - Lorenzo Insigne, Senegalczyk Kalidou Kulibaly, Algierczyk Faouzi Ghoulam i Belg Dries Mertens. Teraz kolejność spotkań została odwrócona, ale Legia we Włoszech też przegrała trzema bramkami. Inne podobieństwo - wówczas i teraz Napoli ma na ławce trenerską osobistość - wtedy był Sarri, teraz Luciano Spalletti. Hellas Werona trzy dni po Legii Legia ma jednak w czwartek większe szanse na sprawienie niespodzianki niż sześć lat temu. Napoli zagrało wtedy w Warszawie w najsilniejszym zestawieniu z możliwych. Teraz na Łazienkowskiej zabraknie pięciu piłkarzy z podstawowego składu lidera Serie A. Napoli w swojej 95-letniej historii zdobyło tylko dwa tytuły mistrzowskie - oba w erze Diego Maradony w 1987 i 1990 r. Teraz zespół Spallettiego wystartował bardzo dobrze i jest liderem Serie A. Kroku w tabeli dotrzymuje mu tylko AC Milan, reszta stawki potraciła już sporo punktów i musi gonić liderów. Dwa tygodnie temu w Neapolu Legia dostała od Włochów lekcję numer trzy. Zagrała antyfutbol, ale była bliska wywiezienia remisu. Gospodarze musieli sporo się natrudzić i nabiegać, żeby w końcowych minutach złamać opór gości i wygrać 3-0 po golach w 76., 80. i 95. minucie. Zmęczenie meczem z Legią dało znać o sobie trzy dni później, kiedy Napoli straciło pierwsze punkty w sezonie w spotkaniu z AS Roma. Teraz po meczu na Łazienkowskiej do Neapolu przyjedzie, dobrze w tym sezonie spisujący się, Hellas Verona. Spalletti nie może pozwolić sobie na stratę punktów, więc do Warszawy nie zabrał Lorenzo Insigne i Fabiana Ruiza, choć ich kontuzje nie są groźne. Do tego z różnych powodów zabraknie też kilku innych zawodników m.in najlepszego strzelca Victora Osimhena. Legia - Napoli. Jakie składy? Trener Napoli zapewnia jednak, że skład, który wystawi, będzie silny. - A dlaczego miało by nam nie zależeć na Lidze Europy? Przywiozłem graczy, którzy może mniej grali, ale nie oznacza to, że ten mecz jest mniej ważny. To byłoby nieprofesjonalne gdybyśmy tak zakładali - zapewniał przed meczem trener lidera Serie A. Co Legia może przeciwstawić drużynie, w której zagrają tacy piłkarze, jak jeden z najlepszych obrońców świata Kulibaly, mistrzowie Europy - Giovanni Di Lorenzo i Alex Meret, gwiazdy swoich reprezentacji - Belgii Mertens, Polski Piotr Zieliński, Meksyku Hirving Lozano, czy Słowacji Stanislav Lobotka? Jak na rezerwowy skład to tych mocnych punktów w zespole gości będzie aż nadto. Drużyny Spallettiego zawsze grają systemem 4-3-3. Legia Michniewicza grała w ustawieniu z trzema obrońcami i dwoma wahadłowymi pomocnikami i tak samo wygląda to u Marka Gołębiewskiego. Najsłabszym punktem zespołu jest ostatnio Lindsey Rose, który zastępuje kontuzjowanego Mika Nawrockiego. Z reprezentantem Mauritiusu trener Legii porozumiewa się po grecku i zdaje mu się ufać. Legia zagra mocno defensywnie. Z przodu operować będą tylko napastnik Mahir Emreli i dwóch ofensywnych pomocników Josue i Luquinhas. Wspomagać ich będą wahadłowi - Filip Mladenović i Mattias Johansson. Takie ustawienie nie działa już w polskiej Ekstraklasie. Legia została rozszyfrowana i jej atuty są przez rywali poskramiane. W Europie dotychczas ten system się sprawdzał i to w meczach z tak silnymi rywalami, jak Slavia Praga, Spartak Moskwa czy Leicester City. Choćby punkt zdobyty w meczu z Napoli byłby gigantycznym sukcesem gospodarzy i praktycznie przesadzałby o dalszej grze w pucharach, przynajmniej w Lidze Konferencji. Korzystny wynik w meczu z liderem Serie A byłby też potrzebnym zespołowi impulsem przed kolejnymi meczami w Ekstraklasie. Na razie ligowy bilans Legii to trzy wygrane i osiem porażek w 11 spotkaniach. Napoli w Serie A rozegrało tyle samo meczów. Bilans ich jednak jest nieco inny... 10 wygranych i jeden remis. Liga Europy: wyniki, tabele, strzelcy, terminarz