Trener Kosta Runjaić przychodząc do Legii Warszawa miał prosty plan - przekreślam wszystko co było w poprzednim, najgorszym od 30 lat sezonie i robię wszystko po swojemu. Odrzucał dobre rady typu - przesunąć wyżej Josue, wystawić w ataku wysokiego Blaża Kramera, do którego będą wrzucane piłki z boków, czy posadzić na rezerwie Bartosza Slisza i grać Ihorem Charatinem. Konsekwencja Niemca od początku przynosi efekty. Najpierw postawił na regularne punktowanie. Legia jest w czubie tabeli od początku sezonu. Wspięła się tam wygrywać wiele spotkań jedną bramką po bezbarwnej grze - ze Stalą Mielec, Radomiakiem, czy Wartą Poznań. Kibice zarzucali Runjaiciowi, że na występy jego zespołu nie da się patrzeć, ale trudno było mieć większe pretensje skoro liczba punktów się zgadzała. Najlepszy mecz Kapustki W ostatnich dwóch spotkaniach Legia w końcu zaczęła grać bardziej efektownie. W piątek nie dało to jeszcze punktów, bo po indywidualnych błędach straciła dwie głupie bramki i przegrała w Płocku 1:2. Ale już we wtorek po korektach w składzie legioniści w tym samym miejscu z tym samym rywalem wygrali bardzo efektownie 3:0, a mogli jeszcze wyżej, bo sytuacji mieli jeszcze na drugie tyle bramek. - W piątek ciężko było nam zaakceptować ten wynik - przyznał po meczu Runjaić. - Zagraliśmy dobry mecz, a przegraliśmy spotkanie. We wtorek od początku byliśmy lepszym zespołem. W pierwszej połowie wręcz zdecydowanie. W drugiej części przewagę mieli rywale, ale to my awansowaliśmy do kolejnej rundy. Zagraliśmy bardzo dobrze zespołowo. Cieszę się z wysokiego poziomu Bartosza Kapustki. To prawdopodobnie jego najlepszy mecz w tym sezonie. O zwycięstwie zadecydowała kooperacja i współpraca całego zespołu. Moim zdaniem był to cięższy mecz od tego piątkowego, również ze względu na stan boiska - zauważył niemiecki szkoleniowiec. Ulewa zabrała siły Przed meczem nad stadioniem im. Kazimierza Górskiego przeszła ulewa. Oba zespoły ten mecz kosztował wiele wysiłku. - Mecz odbył się w trudnych warunkach. Boisko było przesiąknięte wodą - przyznał bramkarz Legii Cezary Miszta. - Kiedy przed meczem wyszliśmy na murawę, zwróciłem uwagę, by uważać na rozgrywanie od tyłu. Po dziesięciu minutach zrobiło się takie błoto, że noga odjeżdżała. Warunki były trudne, dlatego cieszy awans. Jest on najważniejszy. Na sam koniec liczy się to, co znajduje się w gablocie, a takie mecze zbliżają do ostatecznego sukcesu - dodał. Miszta zachował czyste konto, choć popełnił kilka błędów przy zagraniach piłki nogami. Ustrzegli się ich na szczęście obrońcy. Runjaić w porównaniu z piątkowym spotkaniem zmienił ustawienie defensywy. Lindsay Rose wystąpił zamiast Mattiasa Johanssona i z tyłu Legia zagrała trójką. Paweł Wszołek i Yuri Ribeiro zaprezentowali się jako wahadłowi i bardzo dobrze to wyglądało. - To było bardzo ważne zwycięstwo - przyznał Ribeiro. - Po pierwsze dlatego, że to mecz pucharowy. Te mecze rządzą się swoimi prawami, bo nie gra się żadnych spotkań rewanżowych. Gra w trójce obrońców odpowiada mi i dobrze czuję się w tym ustawieniu. Myślę, że podobnie jak cała drużyna - przyznał Portugalczyk. Zmiany w ofensywie dają gole Runjaić dokonał zmian także w ofensywie, czego efektem były trzy ładne gole - Ernesta Muciego, Josue i Blaža Kramera. Dla Słoweńca był to pierwszy gole w Legii. Wszedł na boisko dopiero 20 minut przed końcem razem z Carlitosem i zrobili co do nich należało, bo Kramer bramkę na 3:0 zdobył właśnie po podaniu Hiszpana. Runjaić zaskoczył zestawieniem ataku z Muciego i Macieja Rosołka, ale była to świetna decyzja. Albańczyk strzelił pięknego gola, a legijny młodzieżowiec zamęczał obrońców Wisły swoją aktywnością. - Jestem bardzo szczęśliwy, że strzeliłem swojego pierwszego gola w Legii, ale najważniejsze jest zwycięstwo i awans do kolejnej rundy - mówił po meczu Kramer. - To było bardzo trudne spotkanie. Byliśmy bardzo zmotywowani po porażce. Chcieliśmy pokazać, że ona nie była zasłużona. Udało nam się wygrać i awansować dalej. Nie zatrzymujemy się jednak, bo naszym celem w Pucharze Polski jest awans do finału - zapowiedział słoweński napastnik. Legia Runjaicia pozostaje więc w grze o oba krajowe trofea. Trener zapowiada też mocną pracę z zespołem w czasie mistrzostw w Katarze. Chce doprowadzić do pełnej formy takich graczy, jak Bartosz Kapustka, Carlitos, Rafał Augustyniak, którzy z różnych przyczyn nie pracowali z zespołem podczas letnich przygotowań.