PAP: Co jest dla was ważniejsze punkty ligowe czy punkty do rankingu UEFA? Miroslav Radović, pomocnik Legii Warszawa: - Europejskie puchary są dla nas bardzo ważne, cel który sobie założyliśmy, żeby wyjść z grupy już udało się zrealizować. Teraz nastawiamy się na mecze ligowe, trzeba bronić tytułu, bo dzięki temu w przyszłym sezonie będziemy mieli szansę walczyć o Ligę Mistrzów. To jest dla nas najważniejsze. Jak się czujesz po kontuzji, doszedłeś już do siebie? - Wracam powoli, na to wszystko potrzebny jest czas. Nie ma powodów, żeby się spieszyć, bo przede wszystkim ja muszę czuć, że mięsień jest w dobrym stanie. Jestem jednak przekonany, że zagram kilka spotkań do końca tej rundy. Ostatnio podpisałeś nowy kontrakt na trzy i pół roku. Cieszysz się, że zostajesz w Warszawie? - Wiele razy mówiłem, że to jest mój klub, moja rodzina i mój dom. Wydaje mi się, że zrobiłem dobry ruch, bo zostało mi jeszcze wiele do udowodnienia. Mam na myśli sukcesy w Europie, więc jest o co walczyć. Skąd taka miłość do Legii? Były przecież ciekawe propozycje. - Owszem, były. Jednak zawodnicy z Bałkanów mają sentyment do Polski, a szczególnie do Legii. Wiem, że wielu piłkarz tutaj grało, a ja jestem najlepszym przykładem, że obcokrajowiec może być oddany jednemu klubowi. Nie tak dawno była akcja "Call-Up Radović". Powołajmy do reprezentacji Serbii Radovicia... - Tak była, ale to jest już zamknięty temat. Może Adam Nawałka powinien wziąć telefon... - Nie, nie, nie. Wiele razy wypowiadałem się na ten temat i nie ma sensu wracać do czegoś co nie jest aktualne. Po zakończeniu kariery będziesz podobno pracował dalej w Legii. Masz taką gwarancję w kontrakcie? - Tak, jest zapis, który mówi, że po zakończeniu kariery będę mógł pracować w klubie czy to w roli skauta, trenera czy jeszcze innej. Jaka rola odpowiadałaby ci najbardziej? - Szczerze mówiąc nie widzę się w roli trenera. Jakoś teraz tego nie czuję, ale za pięć-sześć lat, kiedy będę blisko końca kariery piłkarskiej, to może się zmieni. Rozmawiał Tomasz Kowalczyk