Po wyjazdowym spotkaniu Legii Warszawa z AZ Alkmaar doszło do szokujących wydarzeń. Piłkarze Radovan Pankov oraz Josue zostali w kajdankach wyprowadzeni z autobusu i zawiezieni do aresztu. - Na początku prosili o wyjście z autokaru jednego piłkarza, konkretnie Pankova. Później okazało się, że ma wyjść także Josue. W przeciwnym razie policja groziła szturmem na autobus - opisywał przebieg wydarzeń Dariusz Mioduski. - Nie znam drugiego przypadku, w którym piłkarze i sztab zostali zaatakowani przez ochronę i policję. Ich zadaniem jest właśnie ochrona piłkarzy i sztabu. Powiedzenie, że jest to nasza wina, to skandal niewyobrażalny - zadeklarował. Mioduski uderzony przez ochroniarzy. "Wyrzucili mi telefon" Ponadto prezes Legii został uderzony przez i zaatakowany przez służby ochronne. Nagrania z tego wydarzenia zostały zaprezentowane podczas konferencji prasowej. Prezes Mioduski opisał przebieg tych wydarzeń. - Byłem tam razem z drużyną. Próbowałem jakoś tę sytuację załagodzić. Byłem ubrany w białą koszulę, elegancki garnitur z "eLką" i mówiłem kim jestem. Że jestem prezesem klubu i że muszą traktować naszą drużynę i sztab z szacunkiem - opisywał właściciel Legii. Prezes Legii został dopytany, czy został uderzony kilkukrotnie. - No tak. Byłem uderzany, były przepychanki. Zostałem zabrany do tego busika, w którym jechali Josue i Pankov, bo chciałem z nimi jechać. Stali tam tacy tajniacy z pałkami i brutalnie mnie odepchnęli stamtąd - dodał właściciel klubu. Rzecznik Legii przedstawił wersję wydarzeń. Szokująca agresja w Holandii Alkmaar odcięło kontakt z aresztowanymi piłkarzami Mioduski deklaruje, że nie miał kontaktu z aresztowanymi piłkarzami. Dodatkowo sztab Legii był wprowadzany w błąd w temacie ich miejsca pobytu. - Nie mieliśmy do tej pory kontaktu z żadnym z tych zawodników. Kontakt został odcięty. Mówili nam, że są gdzieś indziej, niż są. Wynajęliśmy prawnika, który jeździł od posterunku do posterunku, ale nie umożliwiono nam kontraktu w nocy. Powiedziano, że będzie to możliwe dopiero rano. Prawnik w tej chwili towarzyszy im w przesłuchaniach - powiedział Mioduski. Z Warszawy Wojciech Górski, Interia