Legia Warszawa awansowała do Ligi Mistrzów i chociaż na początku dostawała tęgie lanie od swoich rywali, ostatecznie udało się jej nawet wywalczyć trzecie miejsce w grupie i jednocześnie grę w Lidze Europejskiej. W lutym mistrza Polski czekają dwa mecze z Ajaksem Amsterdam. Legioniści będą chcieli odegrać się rywalowi za ostatnie porażki na tym samym etapie rozgrywek z 2015 roku (0-3 i 0-1). Chociaż Legia musiała zmagać się z niesfornymi kibicami i płacić za ich wybryki potężne kary, to w ogólnym rozrachunku i tak zarobiła na grze w Lidze Mistrzów gigantyczne pieniądze. Szacuje się, że legioniści zainkasowali ponad 20 milionów euro. W Lidze Europy "Wojskowi" mogą znowu liczyć na kolejne wzmocnienia budżetu. - Cały świat widzi, jak sensowny jest nasz projekt. Nie została dołożona nawet jedna złotówka - mówił w rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna" Bogusław Leśnodorski, prezes mistrza Polski. Prezes "Wojskowych" przyznał, że gra w Polsce i jednocześnie Europie, to dla klubu spore wyzwanie. Zaznaczał także, że Legia w tym roku po raz pierwszy nie odstawała od rywali pod względem organizacyjnym. Nikomu chyba nie trzeba przypominać III rundy eliminacji LM z Celtikiem, kiedy Legia walkowerem musiała oddać awans Szkotom. Bartosz Bereszyński zagrał na boisku raptem kilka minut, ale w klubie nie dopilnowali formalności i okazało się, że piłkarz nie był uprawniony do gry. UEFA nie miała litości i chociaż Legia była lepsza na boisku, musiała pożegnać się z walką o Ligę Mistrzów. W 2016 roku "Wojskowi" w końcu przełamali klątwę polskich drużyn i po 20 latach awansowali do najbardziej prestiżowych rozgrywek w piłce nożnej. Tam wszyscy skazywali legionistów na pożarcie. - Myślę, że z każdym meczem uczyliśmy się tej Ligi Mistrzów i to zaowocowało w ostatnim meczu. Cieszy ten progres, jaki zrobiliśmy od tych takich porażek z Borussią, gdzie mocno dostawaliśmy - mówił po ostatnim spotkaniu w grupie bramkarz Legii Arkadiusz Malarz. Patrząc na całokształt gry legionistów w Europie, trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Progres był widoczny i jak zapowiada prezes Leśnodorski, Legia na tym nie ma zamiaru poprzestać. - Gdyby padło pytanie o to, czy możemy w sensownym, mierzonym krótkim czasie zagrać w finale Ligi Europy, to w to wierzę. Spokojnie w najbliższych latach możemy taki cel zrealizować - zapowiedział Leśnodorski w rozmowie z "Piłką Nożną". Już w lutym Legia będzie miała okazję stawić czoła temu wyzwaniu. Pierwszym etapem będzie pokonanie Ajaksu w 1/16 Ligi Europejskiej. Adrianna Kmak