Były bramkarz Legii Łukasz Załuska dostał w Warszawie lanie 1-4 jako rezerwowy golkiper Celticu Glasgow. - Nie dobijajcie mnie kolejnymi pytaniami. 4-1 to masakra - mówił po meczu w stolicy załamany piłkarz.
- To najczarniejszy scenariusz, jaki moglibyśmy wymyślić. Przed meczem o czymś takim nawet nie myśleliśmy. Zaczęliśmy dobrze, ale myślę, że czerwona kartka w jakimś sensie ustawiła spotkanie. Wielką różnicę w drużynie Legii robił Miroslav Radović. Zdecydowanie zawodnik meczu - powiedział Załuska, cytowany na stronie Legii.
Bramkarz Celticu został miło powitany przez kibiców warszawskiego klubu.
- Miło było tu wrócić, usłyszeć ten doping. Chłopaki na ławce byli w czasie meczu w szoku. Byli przygotowani na superdoping, ale nie na coś takiego. Do tej pory dudni nam jeszcze w uszach - mówił Załuska.
Legia w meczu z Celtikiem zmarnowała wiele okazji do podwyższenia rezultatu, między innymi dwóch "jedenastek" nie wykorzystał Ivica Vrdoljak.
- 7-1 to byłaby masakra... - został zagadnięty Załuska. - 4-1 to już jest masakra. Proszę, nie dobijajcie mnie kolejnymi pytaniami. Myślę, że w Edynburgu będziemy mieli kibiców po swojej stronie, a przeszłość pokazała, że na wyjazdach prezentujemy się dwa razy gorzej niż w domu. Mam więc nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Rok temu odrobiliśmy straty z meczu z Szachtiorem Karaganda. Zobaczymy - powiedział polski bramkarz.
- Moi koledzy siedzą w autokarze i do tej pory nie wiedzą, co się dzieje - podsumował.