- Przeważnie w takich okolicznościach zdobywamy komplet punktów. Teraz po pierwszej bramce dla Legii, pozwoliliśmy gospodarzom na zbyt dużo. To dodało nowego życia w tym meczu - powiedział po remisie z Legią Zinedine Zidane, trener Realu. Były znakomity piłkarz był zaskoczony tym, co wydarzyło się przy ul. Łazienkowskiej 3. Tego, co się stało, nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Otóż wielki Real Madryt, jeden z najlepszych klubów na świecie, traci punkty w Warszawie. W meczu przeciwko jakiejś Legii, która na salony Ligi Mistrzów wdarła się z piłkarskiej prowincji jaką jest Polska. Nie tylko Zidane był w szoku. Hiszpańskie media już w trakcie meczu nie wiedziały, co się dzieje. Dziennikarze relacjonujący to spotkanie mieli świeżo w pamięci efektowną wygraną 5-1 na Santiago Bernabeu, a w Warszawie spodziewali się tego samego. Nic więc dziwnego, że po remisie 3-3 byli bardzo krytyczni. "Horror Realu w Warszawie, nawet lepiej, że bez świadków" - taki tytuł nosi pomeczowa relacja w internetowym serwisie "Marki". Dziennikarz Ruben Jimenez, który relacjonował spotkanie na żywo, po golu Thibauta Moulina na 3-2 dla Legii napisał samymi wielkimi literami: "ABSOLUTNA KATASTROFA MADRYTU W WARSZAWIE". W hiszpańskim radiu komentator nie wytrzymał. Mówił: "Dwa strzały Legii w bramkę, dwa gole, wstyd!".Na okładce "El Mundo Deportivo" widnieje wielkie zdjęcie Cristiana Ronalda i tytuł: "Trzaśnięcie drzwiami przed Realem". Papierowe wydanie "Marki" nie jest już tak emocjonalne, jak internetowy serwis w trakcie spotkania. Na pierwszej stronie mamy: "Mecz: bez publiczności, bez intensywności, bez motywacji, bez napięcia w obronie... ale bez porażki: już 27".Tymczasem kataloński "Sport" okładkę poświęca, rzecz jasna, Barcelonie. O Realu pisze niewiele, i to w tonie znanym od dawna. "Śmieszny Real" - taki tytuł nosi krótka wzmianka o meczu w Warszawie.Serwisy internetowe też nie zostawiają na Realu suchej nitki. "AS" pisze, że "Real zapłacił za frywolność". Słynny "El Pais" w tytule chwalił z kolei Legię: "Impet gospodarzy zamroził madrytczyków".I nie ma się co dziwić, bo Legia tego dnia faktycznie zagrała z impetem. Nie przypominała drużyny, która gubi punkty z zespołami pokroju Górnika Łęczna czy Korony Kielce. Legia zatrzymała wielki Real Madryt. Łukasz Szpyrka