To może być najgorsze lato polskich drużyn w Europie. W ubiegłym roku, kiedy też było źle, w III rundzie kwalifikacyjnej grały trzy kluby z Ekstraklasy - Lech Poznań, Jagiellonia Białystok i Legia. Wszystkie odpadły, teraz została tylko Legia. Ma być inaczej Warszawski klub we wcześniejszych spotkaniach tego sezonu, w Lidze Europy i w polskiej lidze, nie zachwycał. Remisy na Gibraltarze z Europa FC i w Finlandii z KuPS, porażka u siebie z Pogonią Szczecin dały dużo do myślenia. Pojawiły się pierwsze pytania. Czy to dobrze, że Aleksandar Vuković jest trenerem? Czy nie trzeba go już zmienić? Czy transfery były właściwe? Przed tygodniem wicemistrzowie Polski zagrali niezłe spotkanie z Atromitosem. Ale tylko bezbramkowo zremisowali mimo mnóstwa szans na zdobycie goli. Zabrakło skuteczności. Ten mecz dał nadzieję na odmianę stylu gry i wyjazdowych wyników, odsunął na bok wszystkie wątpliwości i trudne pytania. Legia jest w grze. Nie ma wątpliwości, że w Atenach będzie zupełnie inaczej. Upał - 35 stopni, stawka meczu - awans do fazy play off Ligi Europy, miejsce meczu - Grecja, Ateny. Wszystkie te czynniki nie dają Legii przewagi, nawet jeśli posiada dobrą pozycję wyjściową dzięki korzystnemu rezultatowi i wrażeniu, jakie pozostawiła po sobie przed tygodniem. - Grecy znacznie lepiej czują się na własnym stadionie i nie spodziewam się tak dużej naszej przewagi jak to było w Warszawie - mówi trener Aleksandar Vuković. - Każdy spodziewa się innego meczu w rewanżu - dodał na konferencji prasowej Luis Rocha. Celem jest faza grupowa Dla Legii będzie to dziewiąte spotkanie w ciągu miesiąca i trzech dni. Można jednak powiedzieć, że do meczu legioniści przystępują wypoczęci. Nie grali przez tydzień. Na prośbę klubu Ekstraklasa S.A przełożyła na wrzesień - zaplanowane pierwotnie na niedzielę - spotkanie ligowe z Wisłą Płock. Zmniejszenie zmęczenia meczami i podróżami (choć do Płocka z Warszawy to tylko 110 km) i dodatkowe jednostki treningowe mają pomóc w awansie. Paradoksalnie jednak rytm meczowy daje polskiemu klubowi nieco bardziej uprzywilejowaną pozycję. Atromitos jeszcze nie zaczął sezonu ligowego, znajduje się w fazie przygotowawczej. Z drugiej strony wyeliminował Dunajską Stredę, wygrywając oba spotkania. Decydujący będzie jednak pomysł na grę, umiejętność wytrzymania presji, skuteczność. Trener Greków Yannis Anastasiou mówi, że tylko jedna bramka może zdecydować o przejściu do IV rundy. Ale to może być bardzo cenna bramka. Za awans do fazy play off zwycięzca otrzyma 300 tys. euro. Bardziej liczy się jednak to, co jest potem i o tym myślą w Warszawie. Przez ostatnie dwa sezony Legii nie udało się dotrzeć do fazy grupowej Ligi Europy. Oznaczało to straty finansowe. Za udział w Lidze Europy klub dostałby 2,92 mln euro, czyli 12 milionów złotych. To kluczowa pozycja w budżecie Legii, fundament dalszej polityki klubu. Aby tyle zarobić, trzeba najpierw przejść Atromitos, a potem jeszcze albo Glasgow Rangers bądź Midtjylland (w pierwszym meczu było 4-2 dla Szkotów). Aby tego dokonać, Legia musi grać tak dobrze jak na Łazienkowskiej z Atromitosem, ale dużo bardziej skutecznie. Początek rewanżowego meczu z Atromitosem Ateny dziś o godz. 18. Relacja na żywo na portalu Interia. Olgierd Kwiatkowski