Dziś ważny mecz w IV rundzie eliminacji Ligi Europy. Wieczorem na Ibrox Stadium Rangers FC podejmuje u siebie Legię Warszawa. Pierwszy mecz przy Łazienkowskiej zakończył się bezbramkowym remisem. Jak będzie teraz? Historia dotychczasowej rywalizacji polskich klubów z Rangersami nie jest korzystna dla naszych zespołów. O sile drużyny z Glasgow przed 15 laty w fazie grupowej Pucharu UEFA przekonała się Amica Wronki, która przegrała na swoim boisku aż 0-5. Gole dla szkockiego klubu zdobywali wtedy Peter Lovenkrands, Nacho Novo, Fernando Ricksen, Szota Arweładze i Steven Thompson. Stojący w bramce Arkadiusz Malarz nie miał wtedy wesołej miny. Wcześniej w rywalizacji z Rangers FC potknęły się GKS Katowice i Górnik Zabrze w latach 80. GieKSa nie dała rady w I rundzie Pucharu UEFA w sezonie 1988/89, przegrywając dwukrotnie 0-1 i 2-4 na Bukowej. Z kolei rok wcześniej w II rundzie Pucharu Europy Mistrzów Krajowych przegrał Górnik. W Glasgow zanotował porażkę 1-3, a u siebie był remis 1-1. Załatwili ich na początku Tylko raz w polsko-szkockiej rywalizacji, właśnie z Rangersami, naszemu zespołowi udało się wygrać rywalizację. Było to w sezonie 1969/70. Wielki Górnik zmierzał wtedy do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, który pod koniec kwietnia 1970 rozegrał na wiedeńskim Praterze z Manchesterem City. Wcześniej jednak przyszło się zmierzyć z Rangers FC. Pierwszy mecz w 1/8 rozgrywek rozegrano na Stadionie Śląskim. W drużynie rywala nie brakowało świetnych zawodników. Jedenastka z Glasgow była kierowana przez jednego z najlepszych piłkarzy w historii szkockiej piłki - Jima Baxtera. Z przodu biegała groźna dwójka napastników: Colin Stein oraz Willie Johnston. Trzy lata później obydwaj przyczynili się do wywalczenia przez Rangers FC Pucharu Zdobywców Pucharów. - Do wyspiarskiej piłki zawsze podchodziliśmy z szacunkiem. Szkoci potrafią przecież grać, jak Anglicy, a ich kluby zawsze liczyły się w stawce. W konfrontacji z nimi nie odczuwaliśmy jednak strachu, tym bardziej, że pierwszy mecz przyszło nam zagrać na Stadionie Śląskim, który był dla nas szczęśliwym obiektem. Oczekiwaliśmy dobrego spotkania z naszej strony i takie też było. Szybko zdobyliśmy dwie bramki. Ostatecznie skończyło się na naszej wygranej 3-1 - opowiada Stanisław Oślizło, jeden z bohaterów tamtego meczu, który świetnie powstrzymywał ataki gości ze Szkocji. Górnik zaskoczył rywala w pierwszych minutach. Już w 5 minucie do siatki, po zagraniu Zygfryda Szołtysika, trafił Włodzimierz Lubański. Sześć minut później kapitalnym trafieniem pod poprzeczkę popisał się Władysław Szaryński. Rezultat spotkania ustalił w końcówce Lubański i 70 tys. kibiców na Śląskim miało powody do zadowolenia. Wielka radość Polonusów - Przed rewanżem w Glasgow byliśmy w uprzywilejowanej sytuacji, bo mieliśmy dwubramkową zaliczkę. Niemniej wynik 2-0 premiował gospodarzy, którzy zresztą objęli prowadzenie. My jednak potem wyprowadziliśmy kilka zabójczych kontr i powtórzyliśmy rezultat z pierwszego spotkania. Mogliśmy cieszyć się z kolejnego awansu - opowiada dziś Oślizło, wtedy kapitan wielkiego Górnika, który w latach 60. nie miał sobie równych nie tylko na polskich boiskach. Bramki na Ibrox Stadium, gdzie mecz obserwowało 63 tys. kibiców, niewiele mniej niż na Śląskim, strzelali dla Górnika: Alfred Olek, Lubański oraz Hubert Skowronek. Dla miejscowych bramkę w pierwszej połowie zdobył doświadczony Baxter. Po meczu cieszyli się nie tylko piłkarze Górnika, ale przede wszystkim miejscowa Polonia, której w Szkocji nie brakowało. Po wojnie zostało tam przecież wielu naszych rodaków, szczególnie żołnierzy, którzy nie chcieli wracać do kraju rządzonego przez komunistów. Górnicza ekipa została zaproszona na uroczyste przyjęcie do Hotelu St. Enoch. Potem Górnik w kolejnych rundach pucharowych rozgrywek eliminował Lewskiego Sofia, Romę, aby dopiero w finale ulec Manchesterowi City. Ale to już inna historia. Niezła zaliczka Jak będzie w przypadku Legii? Czy powtórzy osiągnięcie wielkiego Górnika sprzed pół wieku i też wyrzuci z europejskich pucharów utytułowany klub ze Szkocji? - Szanse na pewno mają, dlaczego nie? Rangersom ten bezbramkowy remis w Warszawie niewiele daje. U siebie muszą wygrać, muszą atakować, przez co otwiera się okazja na kontry. Jedna zdobyta bramka przez Legię wiele może znaczyć. Ten pierwszy mecz i wynik to niezły kapitał przed rewanżem w Glasgow - uważa Stanisław Oślizło, jedna z wielkich legend Górnika. Michał Zichlarz