Legia Warszawa kwestię awansu przesądziła w pierwszym meczu. Przy Łazienkowskiej gospodarze wygrali 6:0 i szybko wybili z głów walijskich debiutantów na arenie międzynarodowej marzenia o sukcesie. W stolicy Polski widać było ogromną wręcz różnicę klas, o czym wynik świadczy zresztą najdobitniej. Do Walii trener Goncalo Feio zabrał więc zmodyfikowany skład. Marcel Mendes Dudziński, Juergen Elitim, Marco Burch, Rafał Augustyniak, Claude Goncalves, Steve Kapuadi, Paweł Wszołek, Ruben Vinagre, Marc Gual, Blaz Kramer i Migouel Alfarela pozostali w Warszawie. Niektórzy doleczają urazy, inni dostali po prostu chwilę na odpoczynek, z kolei Augustyniak lada moment po raz kolejny zostanie ojcem. Kibice Legii pojawili się w Walii pomimo zakazu Pomimo roszad w zestawieniu osobowym, Legia była zdecydowanym faworytem. Awans na własne oczy chcieli też zobaczyć kibice "Wojskowych", którzy wybrali się do Walii pomimo nałożonego przez UEFA zakazu stadionowego. To jeszcze efekt niewłaściwego zachowania fanów przy okazji wyjazdu do Birmingham w zeszłym roku. Choć oficjalnie sympatyków CWKS-u nie powinno więc na Wyspach być, w trakcie transmisji telewizyjnej dało się od czasu do czasu słyszeć ich przyśpiewki. Legia nie uniknęła kary. Jest komunikat po skandalu Tymczasem na boisku nie działo się w początkowej fazie spotkania zbyt wiele. Legia nie miała żadnych powodów ku temu, aby podkręcać tempo, z kolei miejscowym brakowało pomysłu i jakości, aby zagrozić przyjezdnym. Gra toczyła się więc spokojnym rytmem, a obaj bramkarze nie narzekali na nadmiar pracy. Dopiero po nieco ponad 20 minutach Caernarfon Town przeprowadził akcję, która mogła podobać się lokalnym kibicom. Louis Lloyd został obsłużony dobrym podaniem za plecy obrońców, przyjął piłkę i oddał strzał. Zabrakło mu jednak precyzji w finalizacji. Chwilę później odpowiedziała Legia. Jordan Majchrzak dograł prostopadle do Tomasa Pekharta, a ten umieścił piłkę w siatce. Niestety dla warszawian - Czech był na pozycji spalonej. Do przerwy gole zatem nie padły. Legia Warszawa odmieniona po przerwie Po zmianie stron na boisko wyszła natomiast inna drużyna Legii. I nie chodzi o personalia - te były bowiem takie same - ale o nastawienie. Tuż po wznowieniu gry Bartosz Kapustka otworzył wynik meczu. Dwie minuty później podwyższył Artur Jędrzejrzyk. Było więc 2:0, a w dwumeczu - 8:0. N tym jednak "Wojskowi" nie poprzestali. W 54. minucie trafił Pekhart. Reprezentant Polski opuści Ekstraklasę. "Czas się skończył". Klub już ma następcę Przy tak wysokim prowadzeniu trener Feio zdecydował się na cztery zmiany jednocześnie. Portugalczyk najwyraźniej zamierzał potraktować końcówkę spotkania z Caernarfon Town szkoleniowo i przetestować w warunkach meczowych kilku swoich podopiecznych. Jednym z wprowadzonych na boisko piłkarzy był Jean-Pierre Nsame. Kameruńczyk w tym spotkaniu zadebiutował w barwach Legii i... od razu zdobył bramkę. W 72. minucie wykorzystał podanie Wojciecha Urbańskiego i podwyższył na 4:0. Ekipie ze stolicy wciąż było mało. Widząc poziom przeciwników, piłkarze Feio chcieli sobie postrzelać. W 83. minucie do protokołu meczowego wpisał się Sergio Barcia. W samej końcówce zespół gospodarzy osłabił jeszcze Ryan Sears, który otrzymał drugą żółtą kartkę. Więcej goli jednak nie padło. Legia wygrała 5:0 i może szykować się do meczu trzeciej rundy eliminacji. Jakub Żelepień, Interia