W meczu z Chemnitzer bramki dla Wojskowych w ramach tej rywalizacji zdobywali Patryk Sokołowski (20.), Mattias Johansson (52.) i Maciej Rosołek (70.). Dla rywali Stephan Mensah (38.) i Tim Campulka (90. z karnego). Nie był to zbyt wymagający rywal - trzecia drużyna niemieckiej Regionalligi Nordost (czwarty poziom ligowy) - a mimo to sprawił problemy wiceliderowi PKO Ekstraklasy, w którego składzie znaleźli się m.in Artur Jędrzejczyk, Lindsay Rose, Mattias Johansson, czy Maciej Rosołek. Po meczu zapadła jedna ważna decyzja. Władze klubu podziękowały Koreańczykowi Lee Jin-hyunowi, który przez tydzień był testowany w Legii. Zagrał w dwóch sparingach z węgierskim Mezokovesd (45 minut) i z Cheminitzer (90 minut), ale nie przekonał do siebie Koszty Runjaicia. Obserwatorzy treningów zapewniają, że Lee nie odstawał na nich od innych piłkarzy, ale okazało się, że to zbyt mało, żeby pomocnik zdobył angaż w zespole z Łazienkowskiej. Gol już w 2. minucie Teoretycznie mocniejszy skład zagrał w drugim niedzielnym spotkaniu z serbskim Cukarickim Belgrad. Legia rozpoczęła je w następującym zestawieniu: Tobiasz - Nawrocki, Augustyniak, Ribeiro - Wszołek, Slisz, Strzałek, Josue, Mladenović - Muci, Carlitos. W drugiej połowie na boisku pojawili się Kapustka (w 63. min za Carlitosa) i Kisiel (74. min za Muciego). Mecz rozpoczął się dla Legii fantastycznie. Już w 2. min Ernest Muci z metra wpakował piłkę do siatki po podaniu Carlitosa. Hiszpan dopadł błyskawicznie do piłki odbitej przez bramkarza po mocnym uderzeniu Igora Strzałka. Całą akcję zainicjował Josue, który wpadł w pole karne i poddał piłkę do 18-letniego kolegi. Legia cały czas przeważała i w 18. min mogła prowadzić 2:0, ale uderzenie strzałka trafiło w słupek. W 24. min swojego drugiego gola w tym spotkaniu strzelił Muci. Tym razem płasko uderzył z 12. metrów po indywidualnej akcji. Legia do przerwy powinna prowadzić kilkoma bramkami. Polski zespół grał ofensywnie i wyglądał bardziej świeżo niż rywale. Kiedy w 41. min Carlitos podwyższył główka na 3:0 po dośrodkowaniu Yuri’ego Ribeiro, wydawało się, że Cukaricki zostanie rozgromiony. Rywale zdołali jednak zdobyć honorowego gola dosłownie kilka sekund przed końcem pierwszej połowy. Ten gol był zapowiedzią problemów Legii w drugiej połowie spotkania. Polski klub już nie atakował z takim animuszem, jak na początku meczu. Zaraz na początku drugiej części Serbowie obili poprzeczkę bramki Kacpra Tobiasza. Dwa karne dla Serbów Czwarty zespół ligi serbskiej okazał się wymagającym rywalem. W drugiej połowie zdominował Legię i dążył do wyrównania za wszelką cenę. W 77. min Serbowie wykonywali rzut karny, po faulu Maika Nawrockiego. Tobiasz pięknie obronił jednak strzał Djordje Ivanovicia z jedenastu metrów za co został wyściskany przez kolegów. Minęły jednak zaledwie cztery minuty i Tobiasz znowu stanął oko w oko z rywalem, ustawiającym piłkę na punkcie, z którego wykonuje się rzuty karne. Tym razem faulował Rafał Augustyniak, a do "jedenastki" podszedł Samuel Owusu. Piłkarz z Ghany przymierzył lepiej niż jego kolega i było już tylko 3:2. Drugi gol dla Serbów obudził legionistów, bo w ostatnich 10 minutach spotkania, to oni przeważali. Serbowie dobrze się jednak bronili i więcej goli nie widzieliśmy. Legia rozegrała w Belek cztery sparingi. Najpierw zremisowała 2:2 z azerskim Sabail FK, potem zremisowała 0:0 z węgierskim Mezokovesd, na koniec dwa razy wygrała 3:2 z Chmenitzer i Cukarickim. W piątek 20 stycznia Legia rozegra ostatni sparing przed startem rundy wiosennej. Na Łazienkowską przyjedzie zespół 2. Bundesligi 1. FC Magdeburg.