Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę Teraz zabawa zaczyna się na dobre. Przed obiema drużynami siedem meczów, które zdecydują o tym, w jakich humorach Legia i Wisła skończą sezon. W Warszawie wszyscy chcą obrony tytułu, w Krakowie nieśmiało marzą o awansie do europejskich pucharach. Aby marzenia Wisły miały szansę na realizacje, ze stolicy krakowianie muszą wrócić przynajmniej z jednym punktem. A jak pokazuje historia ostatnich spotkań łatwo o to nie będzie. Magiera też nie zamierza poluzować wiślakom. Co więcej, sam, jak mówi, jest pod wrażeniem postawy "Białej Gwiazdy" w 2017 roku. - Nie należałem do grupy ludzi, którzy mówili, że hiszpański eksperyment nie wypali w Krakowie. Wisła to zespół, który ma zbyt dużo dobrych piłkarzy, żeby nie walczyć o coś więcej niż utrzymanie. Początek sezonu faktycznie Wisła miała słaby, ale potem wszystko "zaskoczyło" i wiślacy grają na miarę oczekiwań. Osobiście cieszę się, że na początek rundy finałowej gramy z tak silnym zespołem - mówi szkoleniowiec Legii. Choć to nic odkrywczego, to w niedzielny wieczór Magiera zapowiada grę do upadłego. - Będziemy walczyć do ostatniej minuty meczu, chcemy grać dobrze, przede wszystkim ofensywnie, ale ważna dla mnie będzie też organizacja w obronie. Wiem, że to mogą być truizmy, bo powtarzam definicje, które pewnie zna już każdy, ale wchodzimy w taką fazę sezonu, że trzeba pokazać przede wszystkim skuteczną grę. To nasz cel na najbliższe siedem spotkań. A co do skuteczności, to przed tygodniem przełamał się Tomas Necid, który przeciwko Cracovii zaliczył swojego premierowego gola w barwach wojskowych. - Byłem przekonany, że trafi, bo gole były mu potrzebne jak woda rybie. Przyjechał do nas, żeby zdobywać bramki. Liczę, że to dopiero początek, robimy wszystko, żeby czuł się z nami świetnie - podkreśla Magiera. Krzysztof Oliwa