Rewanżowy mecz Austria Wiedeń - Legia Warszawa zapowiadał się bardzo ciekawie. Legioniści jechali do stolicy Austrii ze świadomością, że w pierwszym meczu sędziowie popełnili bardzo poważny błąd, nie dyktując ewidentnego rzutu karnego, gdy faulowany był Paweł Wszołek. Niestety, po rewanżowym starciu ponownie mówi się o sędziach, gdyż doszło do kilku kontrowersji. Pierwsza z nich miała miejsce w 39. minucie, gdy Legia Warszawa po potężnym strzale Juergena Elitima zdobyła bramkę na 1:0. Dosłownie kilka sekund wcześniej piłkę na skrzydle otrzymał Paweł Wszołek, który prawdopodobnie był na pozycji spalonej. Na szczęście Legii, sędziowie "puścili" tę akcję, choć jak ukazały powtórki, decyzja arbitra była bardzo wątpliwa. Czytaj także: Ogromne emocje w meczu Legii. Bramka w setnej minucie Na tym etapie kwalifikacji do Ligi Konferencji UEFA nie ma dostępnego systemu VAR, a więc na wypadek błędnej decyzji sędziów boiskowych, nikt nie był w stanie im pomóc. Sytuacja była bardzo stykowa i z dostępnych powtórek nie da się jednoznacznie ocenić, czy Paweł Wszołek był na spalonym. Rozwiać wątpliwości mogłaby tylko technologia VAR, dzięki której wyrysowane zostałyby specjalne linie. Legia Warszawa zwycięska, choć wydaje się że skrzywdzona Do największej kontrowersji w meczu Austria Wiedeń - Legia Warszawa doszło w 83. minucie, gdy gospodarze zdobyli kontaktową bramkę na 2:3. Akcja bramkowa rozpoczęła się od straty piłki przez Rafała Augustyniaka. Defensor Legii próbował wyprowadzić kontrę, gdy na około 25. metrze został zaatakowany przez przeciwników. W efekcie Rafał Augustyniak został wytrącony z równowagi, a następnie upadł na murawę, tracąc piłkę. Futbolówkę natychmiast przejęli piłkarze Austrii Wiedeń, którzy po wymienieniu kilku podań zdobyli kontaktową bramkę. Powtórki tej sytuacji nie zostawiają złudzeń, że Augustyniak najpierw został pchnięty przez Alexandera Schmidta, a następnie, próbujący wybić mu piłkę Dominik Fitz, podstawił nogę Polakowi, powalając go na ziemię. Czytaj teraz: Pogoń Szczecin grała o odzyskanie twarzy i podniesienie głowy. Teraz może podnieść Dobrze ustawiony sędzia István Vad widział to starcie i pewnym gestem zasygnalizował, że Fitz czysto wybił piłkę Augustyniakowi. Niestety, powtórki nie ukazują momentu, w którym piłkarz Austrii Wiedeń rzekomo trącił futbolówkę. Widać jedynie, że dochodzi do podstawienia nogi, które uznać można za przewinienie. Gdyby w tym spotkaniu dostępny był system VAR, to prawdopodobnie bylibyśmy świadkami interwencji, anulowania bramki i przyznania rzutu wolnego dla Legii Warszawa za faul na Rafale Augustyniaku. Kontrowersje wzbudzić mogła także czwarta bramka Legii Warszawa, którą zdobył Maciej Rosołek. W momencie strzału na pozycji spalonej znajdował się Tomas Pekhart, który mógł przeszkadzać bramkarzowi w podjęciu skutecznej interwencji. Wydawało się, że napastnik Legii znajduje się w linii strzału, przez co zasłaniał pole widzenia golkipera. Powtórka z kamery ustawionej za bramką rozwiała wszelkie wątpliwości. Dokładnie na niej widać, że Pekhart w żaden sposób nie absorbował uwagi bramkarza, a zatem gol Rosołka został prawidłowo zdobyty. Niezrozumiałe zachowanie piłkarza w meczu Austria Wiedeń – Legia Warszawa. Zaatakował rywala z byka W 89. minucie Aleksandar Jukic zobaczył czerwoną kartkę po tym, gdy z tzw. "byka" uderzył Bartosza Slisza głową w klatkę piersiową. Na szczęście czujny był węgierski arbiter, który natychmiastowo wykluczył piłkarza Austrii, co prawdopodobnie zapobiegło większym przepychankom. Jukic zachował się w sposób gwałtowny i agresywny po tym, gdy Bartosz Slisz niesportowo ciągnął go za koszulkę, przerywając tym samym korzystną akcję. Oczywiście jest to żadne usprawiedliwienie, gdyż - zwłaszcza na tym poziomie - należy trzymać nerwy na wodzy. Za swoje zachowanie Slisz otrzymał żółtą kartkę, co było bardzo dobrą decyzją arbitra.