Statystyki Nikolicia w Legii robią duże wrażenie. Trzykrotny król strzelców węgierskiej ligi również w Polsce nie zwalnia tempa. Odkąd trafił do warszawskiego klubu, ma pewne miejsce w składzie i zaufanie trenerów - najpierw Henninga Berga, a teraz Stanisława Czerczesowa. Szkoleniowcom nie można się absolutnie dziwić, bo gdyby trzymali tak skutecznego piłkarza na ławce, popełniliby zbrodnię. Zresztą Berg kilka razy posadził napastnika, a później wytykano mu to jako błąd. Liczby Nikolicia są fenomenalne. Po 12. kolejkach Ekstraklasy przewodzi klasyfikacji strzelców. I to z ogromną przewagą! Po hattricku przeciwko Cracovii ma już na koncie 15 bramek. To nawet więcej niż królowie strzelców w sezonach: 2012/2013 (Robert Demjan, 14 goli), 2010/2011 (Tomasz Frankowski, 14 goli) czy 1997/1998 (Arkadiusz Bąk, Sylwester Czereszewski, Mariusz Śrutwa - wszyscy po 14 goli). Warto jednak zwrócić uwagę, przeciwko komu bramki zdobywał Nikolić. Węgierscy dziennikarze tuż przed przeprowadzką snajpera do Polski mówili, że ten co prawda trafia często, ale zawodzi w najważniejszych meczach. Po kilkunastu spotkaniach w Polsce Nikolić potwierdził te doniesienia. Zawodzi bowiem w spotkaniach z trudnymi rywalami - nie potrafił pokonać bramkarzy Napoli, FC Midtjylland czy Zorii Ługańsk. Również na krajowym podwórku nie mógł pokonać golkiperów uznanych marek - Lecha Poznań, Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok. Trafia jednak seryjnie przeciwko słabszym - Górnikowi Łęczna, Górnikowi Zabrze czy ostatnio Cracovii. Trudno w to uwierzyć, ale gdyby Nikolić utrzymał fantastyczną dyspozycję, mógłby pobić rekord w historii ligi. W tej chwili strzela średnio 1,25 gola na mecz, a gdyby wciąż trafiał z taką regularnością, na koniec sezonu miałby... 46 goli! Oczywiście są to tylko liczby i nie można spodziewać się po napastniku reprezentacji Węgier aż tak wyśmienitej skuteczności. Z drugiej strony, gdyby Nikolić był w kolejnych meczach tylko nieznacznie słabszy niż teraz, mógłby pobić rekord Henryka Reymana (Wisła Kraków) z... 1927 roku, czyli pierwszych rozgrywek ligowych (37 bramek). Mało liczb? W tym sezonie 28-latek trafia w Legii średnio co 64 minuty. To zdecydowanie najlepszy rezultat w Ekstraklasie, bo kolejny w tej klasyfikacji - Mariusz Stępiński - strzela średnio co 111 minut. Tymczasem Nikolić ma autostradę do korony króla strzelców. Za jego plecami są Stępiński, Martin Neszpor i Michał Papadopoulos - wszyscy mają na koncie jednak zaledwie po sześć trafień. W Europie od Nikolicia częściej strzela, rzecz jasna, Robert Lewandowski (co 51 minut w Bayernie Monachium) i Alex Teixeira (co 61 minut w Szachtarze Donieck). Pytanie tylko, czy reprezentant Węgier zdoła pobić te rekordy, bo Legia może zechcieć ubić na nim złoty interes i szybko go sprzedać. W tej chwili branżowy portal Transfermarkt.de wycenia jego umiejętności na 1,3 mln euro. Trudno jednak się spodziewać, by warszawianie wypuścili z rąk kurę znoszącą złote jajka. Przypomnijmy, że do stolicy Polski trafił zupełnie za darmo i każde pieniądze otrzymane za napastnika już będą zyskiem. W tej chwili wydaje się, że Legia postawiłaby zaporową cenę za Nikolicia. Klub ze stolicy chce odzyskać mistrzostwo Polski i pokazać się z dobrej strony na arenie międzynarodowej. Nowy trener Stanisław Czerczesow też wysoko ceni jego umiejętności. - Nikolić strzelał już gole, gdy ja nie byłem jeszcze trenerem Legii. Jednym z moich zadań jest, by nie przeszkadzać i tego uniknąłem. "Niko" również zrobił swoje. Jeśli będzie grał na tym poziomie, to ciężko będzie sobie wyobrazić Legię bez niego. Jeśli jednak przestanie strzelać, swoją szansę otrzyma ktoś inny. Mamy Saganowskiego czy Prijovicia - skomentował Czerczesow. Ciekawe tylko, czy Nikolić utrzyma obecną dyspozycję. W Europie już zrobiło się o nim głośno. Piłkarz może sięgnąć po Europejskiego Złotego Buta. W tej chwili numerem jeden w tej klasyfikacji jest Robert Lewandowski, a tuż za jego plecami znajduje się Alex Teixeira. Kolejne dwie pozycje zajmują piłkarze ze słabych lig estońskiej i litewskiej. Piąte miejsce okupuje Nikolić. To na pewno przykuwa uwagę mocniejszych klubów i jeśli tylko 28-letni zawodnik wciąż będzie tak strzelał, lada moment powinna zgłosić się po niego uznana marka z Zachodu. Cena za Nikolicia może jeszcze podskoczyć. Zawodnik regularnie grywa w reprezentacji Węgier, która może awansować do mistrzostw Europy we Francji. W połowie listopada odbędą się baraże, w których jego kadra zmierzy się z Norwegią. Gdyby w tych dwóch meczach snajper znów pokazał się z dobrej strony, jego wartość na pewno będzie wyższa. Inna sprawa, że nad Wisłą Nikolić dobrze zarabia. W dodatku podpisał kontrakt do czerwca 2018 roku. Zainteresowani powinni więc liczyć się z tym, że Legia tanio nie odda swojego asa. Łukasz Szpyrka