Pekhart ma za sobą pierwsze treningi z nowym zespołem. Ćwiczył na pełnych obrotach. Do Legii trafił z występującym w hiszpańskiej II lidze Las Palmas. Ostatni mecz zagrał pod koniec stycznia. W sobotę pewnie jeszcze nie wyjdzie na boisko w wyjazdowym meczu z Rakowem Częstochowa, w każdym bądź razie na pewno nie od pierwszej minuty. Ale jest już gotów. Legia na niego bardzo liczy. Ma zastąpić w klubie Jarosława Niezgodę, pomagać osamotnionemu w ataku Jose Kante. Czuł się świetnie, musiał odejść Czeski napastnik nie dokonał wyboru sam. Miał jeszcze inne opcje. Warszawa wydawała się najlepsza opcją. Miesiąc temu urodziło mu się dziecko. Żona nalegała na klub grający blisko Czech. - Oczywiście, zwracałem uwagę na poziom sportowy, ale równie ważne było dla mnie, by w nowe miejsce było dobre dla mojej rodziny. Podjęliśmy decyzję wspólnie -tłumaczył. - Żona zaznaczyła, że to najgorszy moment na zmianę klubu. Ale taki jest futbol, nie wiesz, gdzie rzuci się życie. Przyszła oferta z Warszawy. Nie chciałem z niej nie skorzystać. Teraz jestem tu sam. To dla mnie trudny moment i myślę teraz tylko o tym, aby oboje byli bezpieczni przy mnie - dodał. Dlaczego musiał odejść, po raz kolejny w karierze zmienić klub? Nie jest mu łatwo o tym mówić. Uważa, że nie stało się to z powodu słabej gry. - Miałem jeszcze ważną umowę z Las Palmas, byłem jednym z najlepszych strzelców w zespole, czułem się tam świetnie, a z dnia na dzień musiałem się wyprowadzić - opowiadał. Legia? Organizacja jak w Niemczech Pierwszy bezpośredni kontakt z warszawski klubem wywarł na czeskim napastniku dobre wrażenie. Potwierdziły się opinie kolegów. - Klub jest świetnie zorganizowany. Negocjacje były bardzo profesjonalne, a władze od początku zdecydowane, że mnie chcą - powiedział. Aklimatyzacja nie powinna stanowić dla niego problemu. Przyjeżdża z daleka, ale pochodzi z Czech. Wielu jego kolegów grało w Polsce, w Legii - tak jak Adam Hlouszek i Tomasz Necid. - Adam to mój przyjaciel, graliśmy razem w Bundeslidze. Sam trochę zwiedził niemieckich klubów, grał w Stuttgarcie i Norymberdze. A o Legii mówił, że organizacja, możliwości, infrastruktura są tu na takim samym poziomie, jak w Niemczech. Miał stąd same dobre wspomnienia. Z Tomaszem wiele lat spędziliśmy w reprezentacjach młodzieżowych. Wspólnie graliśmy na Stadionie Narodowym w trakcie Euro 2012. W Legii był tylko pół roku, ale nasze żony zdążyły między sobą wymienić SMS-y - opowiada Pekhart. Tiki-taka w Las Palmas Jego zdaniem styl gry w Ekstraklasie powinien mu odpowiadać, choć będzie inaczej niż w Las Palmas. - Wydaje mi się, że jest bardzo podobna do ligi czeskiej, w której czułem się dobrze. Gra jest fizyczna, bardzo szybka. W Hiszpanii, w której grałem ostatnio, było zupełnie inaczej. Tam wszyscy są zakochani w tiki-tace. Trener Vuković wpaja zawodnikom, że po stracie piłki mają jak najszybciej ją odzyskać, rzucić się na rywala i naprzeć na jego bramkę. W Las Palmas graliśmy inaczej. Mieliśmy przede wszystkim długo utrzymywać się przy piłce, ale to nie zawsze przynosiło rezultat - analizował. Pekhart mówi, że nie może już doczekać się walki o mistrzostwo Polski. Nie myśli już o grze w reprezentacji Czech, w której wystąpił 19 razy i strzelił dwa gole. Ostatni raz w narodowych barwach zagrał w 2013 roku. - Był czas, kiedy strzelałem mnóstwo goli w Grecji. Tak samo było, gdy grałem w najlepszym klubie z Izraela. Nie dostawałem powołań. Dostawali je zawodnicy, którzy na co dzień grali w lidze czeskiej. Gdyby chodziło tylko o futbol.... Teraz jestem skupiony na Legii. Jeśli powołanie przyjdzie, oczywiście będę szczęśliwy. Ale to nie mój główny cel - mówił. Olgierd Kwiatkowski Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy