Legia lideruje w silnej grupie Ligi Europy, ale w PKO BP Ekstraklasie idzie jej jak po grudzie. W niedzielę doznała już szóstej porażki, jej strata do lidera wynosi aż 15 punktów. Tak złego rozpoczęcia sezonu ligowego nie miała od pięciu lat. Szanse na obronę mistrzostwa ma już minimalne. Czy wobec tego los Czesława Michniewicza powinien być przesądzony? A może właściciel i prezes Dariusz Mioduski w inny sposób powinien wstrząsnąć szatnią? - Gdyby do szatni wszedł prezes i powiedział: "Dwóch, trzech piłkarzy odpada", to byłoby najgorsze, co może być. Nie wolno tego zrobić - przestrzega eks-selekcjoner Franciszek Smuda w programie Interii i PKO Banku Polskiego Studio Ekstraklasa. Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz! Franciszek Smuda: Dlatego nie wolno zwalniać Michniewicza Popularny Franz był zawsze z innej bajki niż Czesław Michniewicz, ale tym razem solidaryzuje się w pełni z będącym w tarapatach szkoleniowcem warszawian. - Ja bym trenera Michniewicza nie zwalniał. Jego praca powinna być kontynuowana. Owszem, jedna-dwie poprawki w składzie są dopuszczalne, bo ktoś się może źle czuć. Ogólnie jednak powinny być realizowane przedsezonowe założenia - podkreśla trener Smuda, który obecnie prowadzi czwartoligową Wieczystę Kraków. 73-letni trener jest przekonany, że ewentualny wstrząs w Legii w niczym nie pomoże, a może tylko zaszkodzić. - Nerwowymi ruchami prezes nic nie wskóra. Może tylko spowodować, że trener spakuje sobie ręcznik. Trener powinien dać jeszcze więcej ze swojego serca, żeby zawodnicy poczuli, że chce się im przekazać coś dobrego - dodaje. Smuda dobrze wie, że po porażkach takich jak ta Legii z Lechem, trener jest pozostawiony sam sobie. Jak może zareagować? - Pierwszy dzień po porażce jest najważniejszy. Nie wiemy, co się dzieje w Legii od kuchni. Jeżeli przygotowanie fizyczne było ok, założenia taktyczne również, tylko na dziś drużyna nie ma formy, to robię trening, jak zawsze, ale to nie wszystko. Po treningu organizuję w szatni, a nie w żadnej restauracji, spotkanie z drużyną - tłumaczy Smuda. - Ja i piłkarze, kawa, ciasteczko. Cała kadra. I w tym gronie się zastanawiamy, co możemy jeszcze zdziałać. Albo sobie mówimy, że wszystko się wypaliło i nie damy rady, albo zabieramy się do roboty, żeby to odkręcić i szukamy sposobów - dodaje. Czesław Michniewicz jest w o tyle szczęśliwym położeniu, że razem z zespołem może zareagować na niepowodzenie już w czwartkowym spotkaniu z SSC Napoli, w Lidze Europy. W LE Legia nie straciła jeszcze punktu, ani nawet bramki. Jeśli nadal zachowa czyste konto bramkowe, nie straci liderowania w grupie C. Terminarz i tabelę Ligi Europy znajdziesz tu!