<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2015-2016,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> Przed rozpoczęciem 16. kolejki Ekstraklasy władze ligi zwróciły uwagę kilku klubom na to, aby uszczelniły ochronę na swoich stadionach. Choć nie podano o kogo chodzi, Legia musiała być wśród upomnianych. Ochroniarze dokładniej przeszukiwali fanów, sprawdzano również przedstawicieli mediów. Te szczególne środki bezpieczeństwa związane są z zamachami, do jakich doszło przed kilkoma dniami w Paryżu. Na boisku już na samym początku Legia zaatakowała. W pierwszych minutach wyróżniał się szczególnie Ondrej Duda. Grał inteligentnie, z pomysłem i przede wszystkim z uwagą na ustawienie kolegów z drużyny, którzy często czekali na podanie od niego stojąc na pozycji spalonej. Już pierwsza akcja podopiecznych Stanisława Czerczesowa powinna przynieść gospodarzom prowadzenie. Wspomniany Duda idealnie zagrał do Guilherme, ten z kolei został zatrzymany w nieprzepisowy sposób przez Mariusza Pawelca. Arbiter Krzysztof Jakubik bez namysłu od razu wyjął żółtą kartkę. Pomimo kary indywidualnej Pawelec mógł być z siebie zadowolony. Gdyby nie jego interwencja, Brazylijczyk znalazłby się sam przed Mariuszem Pawełkiem. Po dość długim przestoju, kiedy gra toczyła się w środku boiska, Legia w końcu znowu zaatakowała. W 28. minucie Michał Kucharczyk popisał się tym, co go na tle ligi wyróżnia - szybkością. Przejął piłkę, znalazł się kilka metrów od Pawełka. Niestety dla miejscowych zamiast zdobyć bramkę, zrobił to, co również często na tle ligi go wyróżnia - zmarnował wypracowaną przez siebie idealną sytuacją. Śląsk wyglądał przez niemal całe spotkanie na zespół, który postanowił z Warszawy wywieźć bezbramkowy remis. Raz jeden podopieczni Tadeusza Pawłowskiego poważnie zagrozili bramce gospodarzy. Jeszcze w pierwszej części gry Jacek Kiełb dostał podanie z głębi pola i sam popędził na bramkę Arkadiusza Malarza. Chybił minimalnie. Chwilę później zakotłowało się pod bramką Marusza Pawełka. Akcję zainicjował Kucharczyk, w polu karnym gości szalał Tomasz Jodłowiec. Zabrakło jednak celnego ostatniego podania. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, Czerczesow dokonał zmiany i wprowadził na boisko Aleksandara Prijovicia. Ten kilka chwil później cieszył się z gola. Po słabym dośrodkowaniu z prawej strony boiska piłka przeleciała niemal za linię końcową. Dobrze spisujący się do tej pory obrońcy Śląska myśląc, że piłka opuści boisko, pozostawili w polu karnym niepilnowanego Kucharczyka. Ten zagrał wysoko, niemal na linię bramkową. Do piłki doszedł Prijović i praktycznie z niespełna pół metra wpakował piłkę do siatki. To była decydująca akcja meczu. Legia pokonała Śląsk i zachowała drugie miejsce w tabeli. A Śląsk? Sam jest sobie winieni. Pawłowski ustawił swój zespół niezwykle defensywnie, tuż przed bramką dla gospodarzy wprowadził na boisko piątego obrońcę - Krzysztofa Ostrowskiego. Jego zespół spisuje się jesienią fatalnie, jeśli w niedzielę Lech wygra swój mecz, Śląsk znajdzie się na miejscu spadkowym w tabeli. Ciągłe tłumaczenie Pawłowskiego, że jego drużyna gra słabo, bo zmęczona jest rozegraniem w lipcu czterech meczów w kwalifikacjach do Ligi Europy zakrawa na żart. Jego pozycja jako trenera Śląska Wrocław jest tak, jak pozycja jego drużyny w tabeli - coraz gorsza. Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1-0 (0-0) Bramka - 1-0 Aleksandar Prijović (72.). Żółta kartka - Legia Warszawa: Guilherme, Nemanja Nikolic. Śląsk Wrocław: Mariusz Pawelec, Kamil Dankowski, Jacek Kiełb, Kamil Biliński. Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 17 875. Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski - Guilherme, Stojan Vranjes (70. Aleksandar Prijović), Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (89. Bartosz Bereszyński), Michał Kucharczyk - Nemanja Nikolić (78. Ivan Triczkovski). Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński (82. Konrad Kaczmarek), Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba - Flavio Paixao, Tom Hateley, Marcel Gecov, Tomasz Hołota, Kamil Dankowski (71. Krzysztof Ostrowski) - Jacek Kiełb.