Na pytanie, czy w Legii nie boją się aż tak długiego kontraktu, Dariusz Mioduski nie krył zmieszania. Twierdził, że opiera się na intuicji, że wierzy w swój wybór. Tymczasem sam Sa Pinto średnio po pół roku był wyrzucany z pracy. Być może, jak to z mnożeniem liczb ujemnych - dwa minusy dadzą plus i Legia odpali a Sa Pinto rzeczywiście wypełni kontrakt. Ostatnim trenerem, który wytrzymał przy Łazienkowskiej tak długo był Andrzej Strejlau. Było to dwadzieścia dziewięć lat temu. - Kryterium wyboru nowego trenera nie była fryzura. - Zaczęło się od żartu prezesa Dariusza Mioduskiego. Potem było już mniej do śmiechu - Przegraliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać. Krytyka, która nas spotkała jest w pełni uzasadniona. Sami jesteśmy wobec siebie bardzo krytyczni. Wiem, że popełniłem błąd i Klaf nie powinien kontynuować pracy w tym sezonie. Byliśmy po rozmowach z trzema doświadczonymi szkoleniowcami, między innymi Adrianem Gulą i Jerzym Brzęczkiem. O braku porozumienia nie zadecydowały względy finansowe. Dziś naprawiam błąd. Siedzi koło mnie trener, z którym podpisujemy długi kontrakt. Cieszę się, że podjął się tej pracy już teraz i nie czekał do piątku. - Mam nadzieję, że zaczniemy grać tak, jak zasługuje na to Legia Warszawa. To dobre wyzwanie, aby pomóc klubowi wrócić na ścieżkę zwycięstw. Sytuacja nie jest łatwa, ale ja uwielbiam wyzwania i pracę w wielkich klubach - powiedział na przywitanie Ricardo Sa Pinto. - Na wszystkie zmiany potrzeba czasu. Muszę poznać drużynę. Początek na pewno będzie trudny, postaram się zaadoptować tak szybko, jak będzie to możliwe. Mam nadzieję, że zaczynamy tworzyć coś, co przetrwa wiele lat. - Dla moich piłkarzy jestem dostępny 24 godziny na dobę. Nie osiem, nie dziesięć. Dwadzieścia cztery godziny - podkreślał Sa Pinto. - Każdy z piłkarzy może do mnie zadzwonić, każdego z nich będę wspierał. Chce mieć zmotywowaną całą kadrę, bo wygrywamy razem. Porażki biorę na siebie. Pierwsze zderzenie z rzeczywistością dla Legii i Sa Pinto już w czwartek. Rywalami pogromcy mistrzów Polski z Luksemburga, F91 Dudelange. Jeśli legioniści awansują, sprawdzi się teza, że drużyny posiadające trenerów grają lepiej niż te, które ich nie mają. AD