30 czerwca kończą się kontrakty Iniakiego Astiza, Luisa Rochy oraz Mateusza Praszelika. Pierwszy z nich występuje w Legii od 2007 roku z dwuletnią przerwą na grę w Apoelu Nikozja. 37 latek zagrał do tej pory w barwach Legii w 192 spotkaniach, przez pewien czas był kapitanem drużyny. - Iniaki jest dla mnie w ogóle osobnym rozdziałem, dla Legii ma zupełnie inne znaczenie niż pozostali. Odgrywa w naszym klubie bardzo ważną rolę zarówno dla młodych piłkarzy, jak i dla rozwoju drugiej drużyny. Jest kimś więcej niż zawodnikiem pierwszego zespołu. Obecność Astiza w klubie jest dla mnie nieoceniona i chyba każdy zdaje sobie z tego sprawę, że on w dalszym ciągu jest nam bardzo potrzebny. Nie wykluczam, że pozostanie z nami na dotychczasowych zasadach, czyli cały czas będzie trenował z pierwszą drużyną, będzie częścią tego zespołu w szatni, ale będzie też wsparciem dla drugiej drużyny - mówi Interii Aleksandar Vuković. Za nieco ponad dwa miesiące kończy się też umowa Legii z Luisem Rochą. Portugalczyk został sprowadzony do Warszawy przez Ricardo Sa Pinto w styczniu ubiegłego roku, w przypadku odejścia z klubu Michała Karbownika może go zastąpić na lewej stronie obrony. - Z Luisem temat do rozmów i negocjacji jest już w bardzo nieodległym czasie. Swoje zdanie na jego temat przekazałem władzom klubu oraz dyrektorowi sportowemu Radosławowi Kucharskiemu. Teraz pozostaje tylko kwestia dogadania się. Uważam, że na następny sezon powinien zostać z nami, choć zobaczymy jak te rozmowy się potoczą - twierdzi Vuković. Także w czerwcu wygasa umowa niespełna dwudziestoletniego Mateusza Praszelika. Urodzonego w Raciborzu piłkarza Aleksandar Vuković w dalszym ciągu widzi w swojej kadrze. - Chcę, żeby z nami został. Chciałbym, żeby młodzi zawodnicy, którzy już liznęli trochę grania w pierwszej drużynie zaczęli robić kolejne kroki do przodu. Mam tutaj na myśli nie tylko Mateusza Praszelika, ale też Macieja Rosołka. Uważam, że wkrótce się rozwiną i będą mieć więcej szans do grania . Będziemy także obserwować innych młodych zawodników, oni sami mają teraz świetne świeże przykłady w postaci tych, którzy zrobili ogromne postępy w ostatnim czasie jak chociażby Michał Karbownik, czy Radosław Majecki, ale teraz dużo będzie zależało od nich samych. Osobiście chciałbym, żeby Praszelik w Legii pozostał, myślę, że takie nastawienie jest też w klubie. Pozostaje kwestia planów samego zawodnika, jeżeli dojdzie do porozumienia w kwestiach finansowych będziemy się zastanawiać jak go dalej poprowadzić - przekonuje szkoleniowiec wicemistrzów Polski. W czerwcu kończy się kontrakt z klubem Radosława Majeckiego, który przechodzi do AS Monaco, niewykluczone, że do Legii po półrocznym wypożyczeniu do Radomiaka wróci Cezary Miszta. - Czy po odejściu Majeckiego będzie szykowany na pierwszego bramkarza? To na razie zbyt optymistyczne stwierdzenie. Na podejmowanie decyzji co młodego bramkarza przyjdzie jeszcze czas, nie wiadomo też, czy Majecki nie pozostanie z nami trochę dłużej. Cały czas chodzi mi to po głowie, zastanawiam się jak sprawy kontraktów piłkarzy będą rozwiązywane, sam chciałbym wiedzieć, czy będzie do naszej dyspozycji po 1 lipca. Czekamy na konkretne informacje, zobaczymy jak ułoży się terminarz i jakie będą zasady - stwierdza trener Legii. W grudniu natomiast kończą się kontrakty Artura Jędrzejczyka i Domagoja Antolicia. Nieoficjalnie wiadomo, że to piłkarze, którzy w Legii zarabiają obecnie najwięcej, mówi się nawet o kwotach odpowiednio 200 i 150 tysięcy miesięcznie. Czy z filarami klubu z Łazienkowskiej prowadzone są jakieś wstępne rozmowy na temat ewentualnego przedłużenia umowy? - Na razie mamy sytuację niemal całkowitego zawieszenia i jest za wcześnie, żeby podejmować takie rozmowy. W pierwszej kolejności musimy się zająć sprawami kontraktów zawodników, którym umowy kończą się wcześniej, a na te rozmowy przyjdzie jeszcze czas - mówi nam Vuković. Mimo trwającej pandemii i niepewnej przyszłości w klubie myślą także o ewentualnych wzmocnieniach w letnim oknie transferowym. - Na pewno są różne myśli i plany transferowe, ale na razie nie ma żadnych decyzji. Wiadomo jaka jest sytuacja i cały czas czekamy co się dalej wydarzy. Na ten moment jest jeszcze trochę za wcześnie, żeby móc mówić coś konkretnego w sprawie transferów, czekamy na powrót do normalności. W tym momencie podejmowanie takich decyzji byłoby chyba zbyt lekkomyślne - dodaje Vuković. W najbliższym czasie do treningów, jeśli tylko zostaną wznowione, powinien już wrócić leczący się od lipca ubiegłego roku po ciężkiej kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych Vamara Sanogo. Nie ma już także śladów po urazach Tomasa Pekharta i Igora Lewczuka. - Ten obecny czas da możliwość powrotu do zdrowia zwłaszcza Sanogo, który miał najtrudniejszą kontuzję i przechodzi długą rehabilitację. Myślę, że już niedługo będzie uczestniczył w treningach z całą grupą, kiedy tylko wrócimy do zajęć. Wszyscy pozostali są zdrowi, nikt nie ma żadnych urazów. Zawodnicy cały czas mogą korzystać z pomocy klubowego psychologa Michała Dąbskiego, który do sztabu Legii dołączył w listopadzie ubiegłego roku. - Po spotkaniach z zawodnikami nie zauważyłem, żeby ktoś czuł się jakoś bardzo źle, widzę za to dużą chęć powrotu do treningu, tylko trzeba się jeszcze trochę uzbroić w cierpliwość - kończy Aleksandar Vuković. W niedzielę w Interii Aleksandar Vuković o tym, czy i jak zmieni się w najbliższym czasie rynek transferowy, czy w polskiej piłce może nastąpić zmiana hierarchii, czy młodzi piłkarze w Ekstraklasie będą dostawać więcej szans oraz o dobiegającej końca budowie nowoczesnego centrum treningowego Legii, a także o współpracy z trenerami, których był asystentem. Zbigniew Czyż