Lech Poznań sprowadził do tej pory trzech piłkarzy, Legia jak na razie żadnego. Odpowiedzialny za transfery w zespole mistrza Polski dyrektor sportowy Radosław Kucharski zaleca cierpliwość. W przeprowadzonej na zgrupowaniu w Dubaju rozmowie ze stroną oficjalną legia.com mówi, że "za kilka, kilkanaście dni uda się doprowadzić do umiejętnych wzmocnień".
W tym sezonie działacze, trenerzy, sami zawodnicy Legii co najmniej dwa razy mogli się przekonać, że wzmocnienie zespołu jest konieczne. Przegrane eliminacje Ligi Mistrzów, a potem Ligi Europy pokazały, że drużyna ma zbyt wiele braków, by myśleć o grze w europejskiej elicie. O tym wiedziano od dawna.
Ale ostatni mecz ubiegłego roku ze Stalą Mielec zakończony porażką 2-3 obnażył też braki warszawskiego klubu na krajowym podwórku, był sygnałem ostrzegawczym, że nie należy wykluczyć kolejnych wpadek w Ekstraklasie. W tym kontekście przewaga jednego punktu nad Rakowem Częstochowa i Pogonią Szczecin nie musi wcale gwarantować obrony tytułu.
W podsumowującej pierwszą część sezonu przedświątecznej rozmowie trener Czesław Michniewicz mówił, że chciałby, aby do transferów doszło jak najszybciej tak by nowi piłkarze zdążyli zgrać się z resztą drużyny. Minęło już blisko dwa tygodnie nowego roku, w tym czasie Lech Poznań, który co prawda nie jest dla Legii w tym sezonie rywalem do tytułu, ale zawsze ważnym punktem odniesienia w sposobie działania, dokonał trzech transferów. Sprowadził m.in. Bartosza Salamona, który miał znajdować się wśród potencjalnych nowych graczy mistrza Polski.
Radosław Kucharski przekonuje, że Legia też działa. Potrzeba jej jest jednak czasu, by właściwie wybrać.
- Chcielibyśmy, żeby ci zawodnicy dołączali do nas jak najszybciej, ale zaczęliśmy dopiero okienko transferowe w Europie i dużo może się jeszcze na rynku zmienić. Zakładamy przede wszystkim jakość piłkarza, który do nas dołączy, a na razie jesteśmy cierpliwi. Na tę chwilę, na tapecie mamy trzy nazwiska, ale zobaczymy jak dalej potoczy się sytuacja - powiedział dyrektor sportowy mistrzów Polski dla legia.com.
Można się domyśleć o jakich zawodników chodzi. Po meczu ze Stalą Michniewicz mówił, że priorytetem są skrzydłowi i napastnik, choć wszyscy podpowiadają, że przydałby się Legii również środkowy obrońca.
Na skrzydle podstawowymi zawodnikami są Paweł Wszołek i Luquinhas. W dalszej kolejności Michniewicz stawia na Joela Valencię, Mateusza Cholewiaka, ostatnio na młodzieżowca Kacpra Skibickiego. Wszołkowi kończy się w czerwcu kontrakt, Valencia jest wypożyczony, a dotychczasowe występy Ekwadorczyka na Łazienkowskiej - delikatnie rzecz ujmując - nie budziły podziwu. Na tej pozycji Legia nie ma za dużego pola do popisu.
W ataku nie można wiecznie polegać na Pekharcie. Czech jest wyjątkowo skuteczny w lidze (13 goli), ale w Europie zawiódł, może dlatego, że jego styl gry i taktykę całej drużyny "pod niego" łatwo rozpracować. Rafael Lopes nieźle wypadł, ale tylko jako rezerwowy, Jose Kante zbyt często jest kontuzjowany, w ostatnich dniach pojawiły się informacje, że miałby odejść z Legii.
Na środku obrony Legii 33-letni Artur Jędrzejczyk i dwa lata starszy Igor Lewczuk miewają zaskakujące kryzysy formy. Mateusz Wieteska często jest kontuzjowany
Rok temu sytuacja była w Legii nieco podobna. Klub długo zwlekał z transferami, szczególnie napastnika, co było koniecznością po odejściu Jarosława Niezgody. W ostatniej chwili do zespołu dołączył Pekhart. Czech wkomponował się do drużyny dopiero po przerwie w rozgrywkach wymuszonej pandemią (ważne gole w Poznaniu z Lechem i w Krakowie z Wisłą), dobrze gra - ale tylko w Polsce - w tym sezonie. Na jego przykładzie wyraźnie widać, jak bardzo nowy piłkarz potrzebuje czasu na aklimatyzację.
"Kilka, kilkanaście dni na wzmocnienia" w czasie, kiedy rozgrywki ruszają już pod koniec stycznia, a sezon będzie bardzo ścieśniony, wciąż istnieje ryzyko przerwania rozgrywek z powodu pandemii, zakażeń w drużynie, to całkiem długi okres, jaki dają sobie w Legii na transfery.
Olgierd Kwiatkowski
Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!