- Legionistą się jest, a nie bywa - wydusił z siebie Arkadiusz Malarz, prawie płacząc. Przed meczem z Pogonią Szczecin on oraz Kasper Hamalainen oficjalnie pożegnali się z warszawskim klubem.
Hamalainen po angielsku przemówił do kibiców przy Łazienkowskiej. Podziękował za ostatnie lata. Później mikrofon trafił w ręce Malarza, który zaskoczył wszystkich emocjonalnym pożegnaniem.
- Kończy się moja piękna historia, który trwała tutaj 4,5 roku. Dziękuję wam za to, że dawaliście mi siłę, a ja z dumą zakładałem koszulkę z "L" na piersi - zwrócił się Malarz do kibiców z tzw. "Żylety".
- Chciałem podziękować za to, że wpieraliście mnie zarówno w fajnych, jak i trudnych chwilach. Nigdy się od nas nie odwróciliście i wspierajcie tak drużynę przez cały czas, bo tego potrzebuje - dodał.
Chwilę później nastąpił najbardziej wzruszający moment przemówienia. - Chciałem wam jeszcze coś powiedzieć: legionistą się jest, a nie bywa - powiedział Malarz łamiący głosem i z łzami w oczach.
Równie wzruszona była jego żona - Daria Kabała-Malarz, która niedawno urodziła ich trzecie dziecko.
Na koniec Malarz zapowiedział, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Trybuny skandowały jego nazwisko.