<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-pogon-szczecin,5701" target="_blank">Kliknij, aby przejść do relacji na żywo z meczu</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/legia-warszawa-pogon-szczecin,id,5701" target="_blank">Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Nawet jak na pierwszy mecz sezonu ligowego zmian w Legii było sporo. W pierwszym składzie zagrali debiutanci: 18-letni Mateusz Praszelik i cztery lata starszy Brazylijczyk Luquinhas oraz Walerian Gwilia i wracający na Łazienkowską Tomasz Jodłowiec, którzy wystąpili kilka dni wcześniej w meczu eliminacji Ligi Europejskiej z Europa FC. Na prawej obronie zamiast Marko Vesovicza w wyjściowej jedenastce znalazł się Paweł Stolarski. Jeszcze bardziej metamorfoza kadrowa Legii była widoczna, gdy spojrzało się na ławkę rezerwowych. Carlitos, Andre Martins, czy sprowadzeni latem Arvydas Novikovas, Igor Lewczuk to potencjalnie zawodnicy na których - gdyby ich miał w kadrze - postawiłby każdy inny trener ligowego zespołu. Symbolem przemeblowania składu była przedmeczowa uroczystość. Klub oficjalnie pożegnał Kaspera Hamalainena i gorąco oklaskiwanego i wzruszonego pożegnaniem Arkadiusza Malarza. W porównaniu z ostatnim, rozegranym nie tak dawno bo 12 maja (1-1), meczem obu drużyn, w wyjściowym składzie wicemistrzów Polski znalazło się zaledwie trzech piłkarzy - William Remy, Marko Veszović i Artur Jędrzejczyk. W Pogoni - pięciu. W Szczecinie do tak wielkiej rewolucji nie doszło, ale też nie było rozczarowania poprzednim sezonem. Klub zakończył go na siódmym miejscu. W końcówce rozdawał karty w walce o tytuł, remisując na Łazienkowskiej i u siebie z późniejszym mistrzem Piastem Gliwice. W wyjściowym składzie znalazło się "tylko" trzech nowych piłkarzy: bramkarz Dante Stipica, środkowy obrońca Konstatinos Triantafyllopoulous i pomocnik Benedikt Zech. Z Pogonią zagrała zupełnie zmieniona Legia, ale czy odmieniona? Dobrze zaczęła mecz. Z wielkim animuszem. W 11. minucie na pozycję sam na sam wychodził Luquinhas, ale Stipica nie musiał interweniować, bo zrobili to za niego dwaj obrońcy Pogoni. Chwilę później szczecinianie pokazali, że - tak jak w majowym meczu - nie przyjechali do Warszawy bronić się i czekać na to, co zrobi Legia. Po strzale Triantafyllopoulousa piłka odbiła się od słupka bramki Radosława Majeckiego, a dobitkę Kamila Drygasa bramkarz gospodarzy obronił końcami palców. Pierwszy kwadrans spotkania był bardzo dynamiczny, później tempo siadło, brakowało sytuacji. W Legii próbował kreować okazje Luquinhas, ale dał się zapamiętać po nieudanej akcji z pierwszych minut i żółtej kartki, jaką otrzymał za próbę wymuszenia rzutu karnego. Brazylijczykowi trudno jest odebrać piłkę, jest ruchliwy, ale słabo jeszcze rozumie się z resztą drużyny. Głównie dzięki niemu jednak Legia osiągnęła w końcówce pierwszej połowy lekką przewagę. Po przerwie gospodarze wyszli na boisko z dużo bardziej ofensywnym nastawieniem. Po zagraniu z rzutu rożnego Waleriana Gwilli minimalnie chybił Paweł Stolarski. Później uderzenie Praszelika obronił Stipica. Pogoń odpowiedziała dobrym strzałem Sebastiana Kowalczyka. Znów - tak jak na samym początku - to był żywy mecz. Były też i bramki. W 59. minucie Gwilia podawał z rzutu rożnego. Do piłki wyskoczył Sandro Kulenović i po strzale głową pokonał Stipicę. Niemal natychmiast piłkarze Pogoni odpowiedzieli udanym kontratakiem. Piłka trafiła za plecy obrońców Legii, co wykorzystał szybki Adam Buksa. Napastnik Pogoni z wielkim spokojem wykorzystał tę sytuację, karcąc legionistów za gapiostwo. Ta nonszalancja Legii widoczna była w dalszej części meczu, choć przede wszystkim w ofensywie. Warszawiacy nie potrafili wykorzystać nadarzających się okazji, również wtedy, gdy stwarzali przewagę. Nie pomogło wprowadzenie na boisko Novikovasa i Carlitosa. Dobrze bronił Stipica, ale w grze Legii brakowało dobrego pomysłu na rozegranie akcji. Pogoń była cały czas groźna i szybko wychodziła do kontrataków. W 84. minucie jeden z nich zakończył się golem. Zbyt odważnie wyszedł z własnej strefy Remy, piłka trafiła do Buksy, który zagrał do Zvonimira Kożulja, a ten mocno przymierzył pod poprzeczkę. Niespodzianka wisiała w powietrzu. Niespodzianka, a nie sensacja, bo Legia nie zdołała pokonać Pogoni również w ostatnim meczu. Co więcej, wicemistrzowie Polski nie wygrali trzech poprzednich ligowych spotkań na Łazienkowskiej. No i te zmiany. Okazały się zbyt rewolucyjne, niezbyt przemyślane. Legia mocno się zmieniła, ale nie odmieniła. I tak jak w ostatnich meczach, po ostatnim gwizdku piłkarzy Legii żegnały gwizdy. Z Warszawy Olgierd Kwiatkowski Legia Warszawa - Pogoń Szczecin 1-2 (0-0) Bramki: 1-0 Kulenović (59.), 1-1 Buksa (61.), Kożulj (84.). Legia: Radosław Majecki - Paweł Stolarski, William Remy, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk - Marko Vesović, Tomasz Jodłowiec (82. Andre Martins), Walerian Gvilia, Mateusz Praszelik (69. Carlitos Lopez), Luquinhas (63. Arvydas Novikovas) - Sandro Kulenović. Pogoń: Dante Stipica - Dawid Stec, Konstatinos Triantafyllopoulous, Benedikt Zech, Ricardo Nunes (77. Jakub Bartkowski) - Iker Guarrotxena (64. Marcin Listkowski), Zvonimir Kożulj, Tomas Podstawski, Kamil Drygas, Sebastian Kowalczyk - Adam Buksa (93. Souflan Benyamina). Sędziował: Jarosław Przybył. Żółte kartki: Luquinhas, Walerian Gvilia - Legia; Zvonimir Kożulj, Konstatinos Triantafyllopoulous - Pogoń. Widzów: 16787 <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking" target="_blank">Zobacz ranking Ekstraklasy!</a>