W poniedziałkowe popołudnie media obiegła wiadomości o zwolnieniu Ricardo Sa Pinto, choć klubowe kanały milczały na ten temat. W końcu ciszę przerwał właściciel klubu Dariusz Mioduski. - Mogę powiedzieć, że trener nie poprowadzi już pierwszego zespołu. Rozpoczęliśmy rozmowy na temat rozwiązania umowy i zapewne jutro je dokończymy - oświadczył w rozmowie z Filipem Czyszanowskim z TVP Sport. - To nie była kwestia jednego meczu, czy chwili. Częścią naszej strategii jest zdobywanie trofeów i po tym meczu doszliśmy do wniosku, że nie wygląda na to, by trener był gwarantem ich zdobywania. Problemów jest zresztą multum, ale to nie sprawa na dzisiaj - kontynuował właściciel i prezes Legii. Mioduski stwierdził też, że rozstanie nie było burzliwe. Spotkanie miało być krótkie, bez większych emocji. Biznesmen został zapytany, czy drużynę do końca sezonu obejmie Aleksandar Vuković. - Zostawmy to do jutra. W środę gramy mecz. "Vuko" jest naturalnym wyborem, ale ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła - oświadczył. Vuković, w przeszłości piłkarz klubu z Warszawy, już dwukrotnie był tymczasowym trenerem Legii. Także w tym sezonie, gdy klub zwolnił Deana Klafuricia. Wówczas "Vuko" poprowadził w drużynę w trzech meczach, ale najważniejszy z nich przegrał. Mowa tu o pierwszym spotkaniu z F91 Dudelange, przegranym 1-2. W rewanżu zespół prowadził już Ricardo Sa Pinto. Wcześniej Vuković był tymczasowym trenerem w sezonie 2016/17, pomiędzy Besnikiem Hasim a Jackiem Magierą. W jedynym spotkaniu na ławce trenerskiej jego Legia zremisowała 0-0 z Wisłą Kraków. Właściciel Legii nie chciał komentować też, czy pod uwagę bierze kandydaturę Marka Papszuna, który prowadzi fantastycznie grający w tym sezonie Raków Częstochowa. - Na myśl o trenerze się nie uśmiecham, bo odpadliśmy z nim w Pucharze Polski - odpowiedział Czyszanowskiemu Mioduski, unikając odpowiedzi. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy WG