Po "ministrze obrony narodowej", jak po Euro 2016 okrzyknięto Pazdana, dzisiaj nie ma śladu. Na fali sukcesu z reprezentacją piłkarz Legii nie odszedł z Warszawy i od tego czasu zaliczył mocny "zjazd" formy. Kulminacją słabszego okresu w karierze kadrowicza był dwumecz mistrzów Polski z najlepszą drużyną ligi luksemburskiej - F91 Dudelange. Po porażce przed własną publicznością, Legia pojechała z zamiarem odrobienia strat, ale nie pomógł w tym między innymi Pazdan. 30-latek najpierw zachował się jak junior razem z Chrisem Philippsem, gdy pozostawili niekrytego zawodnika, a przy drugim goli cała defensywa Legii postąpiła tak, jakby dopiero uczyła się futbolu na poważnym poziomie. Spektakularna klęska w przedsionku Europy na pewno nie poprawiła notowań Pazdana, ale piłkarz ciągle mocno liczy na transfer. A w jego wieku to praktycznie ostatni moment, by spróbować swoich sił w topowej lidze. Włoski "tuttomercatoweb.com" poinformował, że Pazdan w piątek, rzutem na taśmę, może stać się piłkarzem Cagliari. Czas na sfinalizowanie transferu skończy się o godz. 20, gdy we Włoszech okno transferowe zostanie oficjalnie zamknięte. Zdaniem portalu wzrosły szanse, by doszło do tej transakcji, choć krakowianin nie jest pierwszym wyborem klubu z Półwyspu Apenińskiego. Dla władz Legii, które wraz z odpadnięciem zespołu z europejskich rozgrywek straciły potężny dopływ gotówki, transfer reprezentanta Polski "last minute" może być ważny w kontekście zasypania dziury w budżecie. AG