Na trzy tygodnie przed starciem z Ajaksem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europejskiej, mistrzowie Polski mają potężną wyrwę w ataku. - Strzelec wyborowy w każdej drużynie jest na wagę złota - podkreśla trener Legii Jacek Magiera.
Trener Jacek Magiera dzisiaj spotkał się z dziennikarzami, po tym jak jego ekipa wróciła ze zgrupowania w Hiszpanii. Mistrzowie Polski spodziewali się odejścia najlepszego strzelca ligowego Nemanji Nikolicia, natomiast transfer świetnie radzącego sobie w Lidze Mistrzów (dwa gole w fazie grupowej i jeden w eliminacjach) Aleksandara Prijovicia spadł na nich jak grom z jasnego nieba. Na miejsce tych napastników Legia sprowadziła na razie Daniela Chukwu, który ostatnio w drugiej lidze chińskiej nie rzucił na kolana skutecznością (11 goli w 22 meczach)
- O ile transferu Nikolicia spodziewaliśmy się, to fakt, że Prijović odejdzie, decydował się w ostatnich dniach grudnia. Ostatecznie nie ma ani jego, ani Nikolicia, więc ci, którzy zostali musza lukę wypełnić - mobilizuje zespół trener Magiera.
- Wiadomo, że jest to bardzo newralgiczna pozycja. Taka, która tak naprawdę pokazuje, jaką się ma siłę ofensywną - dodaje.
Nie jest wykluczone, że to nie koniec osłabienia Legii.
- Czy ktoś jeszcze odejdzie? Nie dam głowy, że tak się nie stanie. Może się zdarzyć, że ktoś odejdzie. Ale mam nadzieję, że ostatnie straty były ostatnimi - nie kryje trener. Magiera rozmawiał z Michałem Pazdanem i ten go zapewnił, że zamierza nadal grać przy Łazienkowskiej.
Magiera jest optymistą i zrobi wszystko, by Chukwu przebił się zarówno w Ekstraklasie, jak i w Lidze Europejskiej, ale większość leży w rękach tego zawodnika.
- Mamy piłkarzy kreatywnych, takich, którzy potrafią grać, kreować, natomiast ten strzelec wyborowy w każdej drużynie jest na wagę złota - podkreśla Magiera.
Na razie, w dwóch sparingach, na pozycji napastnika po 45 minut dał szansę czterem piłkarzom. Oprócz Chukwu, grali tam: Walerij Kaziszwili, Michał Kucharczyk i Kasper Hamalainen.
- Ja bym chciał, aby Chukwu już znał nasz styl, wiedział jak się poruszać, ale to nie takie łatwe, on potrzebuje czasu, by poznać kolegów i styl gry - nie kryje trener.
Jacek Magiera, porównując do jesiennych meczów, obecną ekipę nazwał nawet "inną Legię".
- Za Bartka Bereszyńskiego jest Artek Jędrzejczyk, nie ma dwóch napastników Nikolicia i Prijovicia, jest Chukwu. Nie będę mówił, kogo mi najbardziej żal, bo ich po prostu nie ma - ucina Magiera.
Czy w związku ze zmianami kadrowymi, kontuzją Jakuba Rzeźniczaka, mistrzowie Polski zmienią taktykę?
- Nie da się grać tak samo. Przychodzą dwaj nowi zawodnicy (oprócz Chukwu jest nim pomocnik Dominik Nagy), oni wniosą coś nowego. Ale ogólnie będziemy chcieli kontynuować to, co prezentowaliśmy jesienią. W ustawieniu chcemy być bardziej kompaktowym, szczelnym w defensywie zespołem. Wykorzystać doświadczenie nabyte w Lidze Mistrzów - podkreśla szkoleniowiec.
- Na tym pracujemy, aby nasza gra wyglądała tak jak w meczu ze Sportingiem, a nie tych wcześniejszych - apeluje Magiera.
- W ostatniej, ofensywnej tercji na boisku zawodnicy mają swobodę. Tam dają kreatywność, prezentują to, czego nauczyli się w czasach juniorskich - tłumaczy.
Legia myśli jeszcze o zbrojeniach przed wiosennymi meczami.
- Może ktoś do nas przyjść. Jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy na ten temat z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem. To może się wyjaśnić pod koniec okienka transferowego - przypuszcza Magiera.
- Mamy kadrę szeroką, ale każdy topowy piłkarz może się przydać, by zapewnić nam rozwój. Piłkarz z głośnym nazwiskiem może do nas trafić, ale nie mam upoważnienia od tamtej strony, aby ujawniać nazwisko - mówi tajemniczo trener.
- Każdy topowy zawodnik daje jakość, a my chcemy się cały czas rozwijać. Gdy ktoś z głośnym nazwiskiem przyjdzie, zagwarantuje nam rozwój - zapewnia Jacek Magiera.