Decyzję o odejściu Luquinhasa z Legii Warszawa była niespodzianką dla wielu kibiców stołecznego klubu. Brazylijczyk, który chwilę wcześniej dostał od trenera Aleksandara Vukovicia opaskę kapitańską, postanowił skorzystać z lukratywnej ofert z New York Red Bulls. Amerykanie zapłacili za 25-latka ponad 3 mln euro, a w umowie zapisali dodatkowe bonusy. Transakcja została przeprowadzona w połowie lutego i Legia do dziś nie zdążyła znaleźć następcy swojego lidera. Już niedługo na Łazienkowskiej może się jednak pojawić piłkarz, który zastąpi Luquinhasa. Kto następcą Luquinhasa? Jak ustaliła Interia, Legia poszukuje zawodnika kreatywnego, dobrze wyszkolonego technicznie, mogącego być motorem napędowym ataków stołecznej drużyny. Jak się okazuje, piłkarz, który mógłby niedługo zastąpić Brazylijczyka, został już wyselekcjonowany! W czwartek przyznał to dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński. - Mam bardzo podobnego chłopaka i już negocjuję warunki. Nie wiem czy się uda czy nie, ale jest to zawodnik o bardzo podobnej charakterystyce: z dryblingiem, szybki, z podobnymi warunkami fizycznymi - stwierdził Zieliński, nie wymieniając oczywiście nazwiska gracza. Co jeszcze wiadomo o potencjalnym wzmocnieniu Legii? Na pewno nie jest Polakiem. Nie występuje także w lidze portugalskiej. I wszystko wskazuje na to, że kończy mu się kontrakt z jego klubem, a latem będzie do wzięcia za darmo (takich zawodników poszukuje dziś klub). Koczerhin mógł trafić do Legii Luquinhasa niedawno mógł zastąpić także Władysław Koczerhin, z którym Legia długo negocjowała. Ukrainiec ostatecznie zdecydował się jednak wybrać ofertę Rakowa Częstochowa. Szansa na to, aby pomocnik Zorii Ługańsk trafił na Łazienkowską, była jednak dość spora. Nie ukrywa tego Zieliński, który zdradził Interii kulisy rozmów z 25-latkiem. - To dobry piłkarz, ale były ryzyka. Nie grał w piłkę od pół roku, nie wiadomo ile będzie potrzebował czasu, aby wrócić na swój poziom. Przed kontuzją wyglądał jednak znakomicie. To zawodnik, który mógłby wzmocnić dwie pozycje. Dodałby też agresywności, zebrałby punkty w klasyfikacji kanadyjskiej, bo potrafi asystować oraz strzelać - wyjaśnił Zieliński. Dyrektor sportowy Legii dodał: - Później były jednak różne kwestie, pojawiło się wiele problemów. Ostatecznie zdecydowałem więc, że weźmiemy Benjamina Verbicia, który mieścił się w naszym budżecie płacowym. To były podobne kwoty, jakich chciał Koczerhin. Sebastian Staszewski, Interia