"Są kompletnie różnymi ludźmi, ale w tym przypadku mieszanka wybuchowa zadziałała" - pisał trzy tygodnie temu Adam Dawidziuk z "Przeglądu Sportowego". Mowa oczywiście o Bogusławie Leśnodorskim, Dariuszu Mioduskim i Macieju Wandzelu - najważniejszych ludziach w Legii Warszawa, których działania sprawiły, że polski klub po raz pierwszy od 20 lat awansował do Ligi Mistrzów. Każda "mieszanka wybuchowa" musi jednak w końcu wybuchnąć. Teraz lont dynamitu został podpalony i pali się w takim tempie, że lada chwila może dojść do eksplozji. By wszystko jednak usystematyzować, trzeba podać kilka ważnych dat: Grudzień 2012 - Bogusław Leśnodorski zostaje prezesem Legii Warszawa Styczeń 2014 - Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski wykupili akcje ITI i zostali właścicielami Legii Warszawa Wrzesień 2014 - Maciej Wandzel dołącza do Mioduskiego i Leśnodorskiego i zostaje trzecim współwłaścicielem Legii Warszawa Sierpień 2016 - Legia Warszawa awansowała do Ligi Mistrzów. Niespełna cztery lata ciężkiej pracy sprawiają, że warszawianie osiągają cel i trafiają do wymarzonej Ligi Mistrzów. Każdy z właścicieli dołożył cegiełkę do sukcesu. Legia na samym awansie zarobiła blisko 15 mln euro, a teraz w klubie dochodzi do rozłamu na samej górze. - Złożyłem wniosek o odwołanie dwuosobowego zarządu - powiedział Mioduski na antenie nc+ tuż przed meczem Legii z Lechią Gdańsk (3-0). W zarządzie warszawskiego klubu zasiadają Leśnodorski i Jakub Szumielewicz. Spór narastał od miesięcy. Kluczowym momentem była kara, jaką UEFA nałożyła na Legię po meczu z Borussią Dortmund (0-6; zamknięcie stadionu na spotkanie z Realem Madryt). Mioduski zarzuca Leśnodorskiemu, że ten nie zajmuje bardziej zdecydowanego stanowiska wobec kibiców, przez których Legia traci wielkie pieniądze. Domaga się zmian w zarządzaniu klubem, ale Leśnodorski jest nieugięty - uważa, że ustanowiona przez niego ścieżka rozwoju jest słuszna, bo daje wymierne efekty, w postaci mistrzostw Polski, czy awansu do Ligi Mistrzów. Na łamach mediów od kilku dni toczy się "uprzejma" wymiana zdań między panami. Dziennik "Fakt" zebrał kilka z nich: Mioduski: - Nigdy nie mówię nigdy, ale straciłem zaufanie do tego zarządu. Leśnodorski: - Darek nigdy nie przedstawia konstruktywnych rozwiązań, nawet jeśli chodzi o kibiców. Mioduski: - Nie będę się odnosił do wypowiedzi prezesa Leśnodorskiego na swój temat. Leśnodorski: - Nie mam pojęcia, co (Darek - przyp. red.) dokładnie robi. W klubie tego nie odczuwamy na co dzień. Z jednym i drugim nie sposób się nie zgodzić. Pytanie tylko, czy któryś z właścicieli pójdzie na kompromis i możliwa jest ich dalsza współpraca? Przy Łazienkowskiej wątpią w takie rozwiązanie. Uważają, że Mioduski jest tak zdeterminowany, że lada chwila uruchomi procedurę całkowitego przejęcia klubu. Może to potrwać długo, nawet kilka lat. Mioduski jest większościowym udziałowcem w warszawskim projekcie. W jego rękach jest 60 proc. akcji, a Leśnodorski i Wandzel mają po 20. proc. Tymczasem zgodnie z powiedzeniem "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta", największym wygranym sporu w Legii może okazać się Wandzel. To właśnie po jego przyjściu w klubie zaczęło się dziać gorzej (wyłączając awans sportowy Legii). Gdy Wandzel dołączył do projektu pod szyldem "Legia Warszawa", deklarował: - Z właścicielami klubu przyjaźnię się od lat. Ze względu na właśnie taki skład osobowy, zdecydowałem się do nich dołączyć. Przyjaźń może jednak nie wytrzymać próby, w której tle pojawiają się wielkie pieniądze i osobiste ambicje. Mówi się, że w tym momencie Wandzel stoi murem za Leśnodorskim, ale nie wiadomo, na jaką część tortu liczy. Trudno rozstrzygnąć, kto w sporze Leśnodorski-Mioduski ma rację. Wydaje się, że argumenty obu panów są racjonalne, a teraz właściciele muszą znaleźć złoty środek. Sprawy jednak zaszły za daleko i porozumienie jest już raczej niemożliwe. Sytuacja przypomina tę sprzed kilkunastu lat, gdy Bogusław Cupiał wspólnie ze Stanisławem Ziętkiem i Zbigniewem Urbanem przejmowali Wisłę Kraków. Po jakimś czasie Ziętka i Urbana nie było już w klubie. Teraz w Warszawie może być podobnie, a ten który wygra tę rywalizację, może panować w Legii przez wiele lat. Kto jednak nim będzie? Na dziś nie wiemy. Oddajemy więc wam, kibicom, głos. Weźcie udział w naszej sondzie i piszcie w komentarzach, która droga jest dla Legii lepsza - ta obrana przez Leśnodorskiego, czy Mioduskiego? Łukasz Szpyrka