Luquinhas stanowi wielki problem. Nie dla Legii, ale dla rywali. Brazylijczyk gra najlepiej, odkąd trafił na Łazienkowską latem 2019 roku. W siedmiu tegorocznych spotkaniach (ligowych i pucharowych) strzelił cztery gole. Ale ta statystyka nie pokazuje jego wpływu na grę zespołu. Dziś to Brazylijczyk jest sercem tej drużyny, rozpoczyna większość akcji ofensywnych. Jego gra cieszy oko. Na boisku Brazylijczyk piłkarsko jest wart tyle, co dwóch, trzech piłkarzy rywali. A ci bezradni, jeśli go mają powstrzymać to na ogół bez pardonu. Pokazał to poprzedni mecz ligowy w Zabrzu z Górnikiem, czy ostatni pucharowy z Piastem, w którym Marcin Chrapek nastąpił na kostkę Luquinhasa. Z karaniem za takie przewinienia dla piłkarzy, który nie radzą sobie z dominującym technicznie piłkarzem bywa różnie. Czerwonych kartek na ogół brakuje. Za to Luquinhas został ukarany w Zabrzu mimo że nie dotknął rywala. Legia się odwołała od tej decyzji. Protest został jednak odrzucony. Trener Legii Czesław Michniewicz nie wracał przed meczem do sytuacji z kartką dla swojego wyróżniającego się pomocnika, ale zauważył, że w Polsce Luquinhas na boisku stał się ofiarą brutalnej gry przeciwników. - Po każdym meczu jest mocno poobijany. Tak jest od dawna, odkąd tutaj przyszedł. Lubi grać "jeden na jeden", dryblować, mijać przeciwników, a ci nie są w stanie go zatrzymać. Najczęściej kończy się to faulami. Nie mam z tym problemu, jeśli ktoś fauluje, ciągnąc go za koszulkę., Wtedy nic się złego nie dziele. Ale kłopot jest wtedy, gdy widzę atak na nogi, a następnie w przerwie meczu lub następnego dnia patrzę jak fizjoterapeuci pomagają mu dojść do siebie - mówi Michniewicz. - Mimo to on świetnie sobie radzi. Udaje mu się uciec przed wieloma przewinieniami. Po meczu w Zabrzu rozgorzała dyskusja o tym, czy sędziowie nie powinni go chronić. Nie chcę, żeby to robili, chcę jednak, żeby rywali go nie atakowali go w tak brutalny sposób - dodał trener lidera Ekstraklasy. Ze Śląskiem Legia musi sobie radzić bez Luquinhasa i bez Andre Martinsa, dwóch do tej pory kluczowych pomocników. Dopiero w tym tygodniu do treningów z drużyną wrócił najskuteczniejszy piłkarz ligi Tomas Pekhart. W składzie Legii musi dojść do wielu zmian. - Nie wiem, czy zagramy ustawieniem, którym funkcjonowaliśmy ostatnio, czy poszukamy rozwiązań, kto zastąpi Luquinhasa i Martinsa. W drugim przypadku musielibyśmy zmienić taktykę - przyznał Michniewicz. Z konieczności do gry wróci Walerian Gwilia. Gruzin przechorował Covid-19, jest już zdrowy, w poprzednim sezonie był kluczowym zawodnikiem mistrzowskiej drużyny. Po zmianie trenera gra rzadziej w pierwszym składzie. Pierwszym wyborem w środku pomocy Legii są od dłuższego czasu: Luquinhas, Bartosz Kapustka, Martins i Bartosz Slisz. Olgierd Kwiatkowski