<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-lechia-gdansk,4942" target="_blank">Kliknij, aby przejść do relacji na żywo z meczu</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/legia-warszawa-lechia-gdansk,id,4942" target="_blank">Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Choć patrząc z boku brzmi to niewiarygodnie, ale w meczu pomiędzy pierwszą a czwartą drużyną z poprzedniego sezonu na ławce trenerskiej siedzieli szkoleniowcy, którzy jeszcze niedawno mogli tylko pomarzyć o prowadzeniu seniorskiego klubu na jakimkolwiek szczeblu. Różnica była taka, że Jozak już od miesiąca jest w Warszawie i w tym czasie zdążył np. zaliczyć wstydliwą porażkę w Poznaniu 0-3. Z kolei Walijczyk debiut zaliczył dopiero w poprzedniej kolejce, chwilę przed przerwą na reprezentację. "Biało-zieloni" pokonali wtedy Zagłębie Lubin 1-0. Przeciwnicy takiego stawiania sprawy mogą mówić, że przecież Jozak to prawdziwy autorytet w szkoleniu młodzieży, a Owen był blisko reprezentacji Walii, gdy ta czarowała wszystkich podczas Euro 2016. Ale to brzmi trochę tak, gdyby ktoś stwierdził, że zna się na hydraulice, bo raz u cioci przetykał zatkaną toaletę. Trzeba było mieć sporo dobrej woli, by dostrzec na boisku, że Legia czy Lechia od momentu zmiany trenera zaczynają grać tak jak w poprzednim sezonie. Owszem, momenty dobrej gry były, ale to wciąż nie jest chociażby połowa tego, co oba zespoły pokazywały w minionych rozgrywkach. Po oklepie, który legioniści dostali najpierw od Lecha, a potem od własnych kibiców Jozak powtarzał, że bardzo mocno pracował nad odbudową atmosfery w zespole. Konfrontując jego słowa ze składem, który desygnował do gry, można dojść do wniosku, że polegało to na tym, aby odstawić gwiazdorów i dać szansę innym. Na ławce mecz rozpoczęli Cristian Pasquato, Thibault Moulin, czy Armando Sadiku. Rolę wysuniętego napastnika spełniał Jarosław Niezgoda i zdecydowanie pokazał, że w niczym nie ustępuje gwiazdorowi, za którego Legia zapłaciła ponad 6 milionów złotych. Były piłkarz Ruchu bardzo szybko trafił do siatki, a w pierwszej połowie powinien trafić do siatki przynajmniej jeszcze raz. Po zmianie stron był mniej widoczny, bo odmieniła się sytuacja na boisku, to lechiści częściej byli przy piłce i stwarzali zagrożenie pod bramką Arkadiusza Malarza. Jeśli szukać jeszcze jakiś pozytywów niedzielnego spotkania, to na plusa zdecydowanie zasługuje golkiper Legii. Można śmiało stwierdzić, że Malarz wybronił to spotkanie gospodarzom, bo gdy gdańszczanie w drugiej połowie przycisnęli, to doświadczony golkiper był za każdym razem na posterunku. Legia wygrała z Lechią 1-0. I trzeba przyznać, że coś jest nie tak, albo z kryzysem Legii, albo z naszą ligą. Po dwunastu kolejkach obrońcy tytułu są zaledwie trzy punkty za prowadzącym tercetem z Poznania, Zabrza czy Lubina. A dobre mecze mistrzów Polski można policzyć na palcach jednej ręki. Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 1-0 (1-0) Bramka: 1-0 Niezgoda (8.) Żółta kartka - Legia Warszawa: Tomasz Jodłowiec, Inaki Astiz, Hildeberto Pereira. Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak, Daniel Łukasik. Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 18 574. Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Inaki Astiz, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Guilherme (83. Michał Kopczyński), Tomasz Jodłowiec, Krzysztof Mączyński (69. Thibault Moulin), Kasper Hamalainen (60. Hildeberto Pereira), Michał Kucharczyk - Jarosław Niezgoda. Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Mato Milos, Błażej Augustyn, Michał Nalepa, Jakub Wawrzyniak (46. Joao Nunes) - Rafał Wolski, Simeon Sławczew, Daniel Łukasik (86. Milos Krasic), Mateusz Lewandowski (62. Joao Oliveira), Flavio Paixao - Marco Paixao. <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=105&gwId=57504&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a>