Sebastian Staszewski, Interia: - W poprzednim sezonie zdobyłeś koronę króla strzelców Ekstraklasy, trafiając do siatki aż 22 razy. Jaki był klucz do tej formy? Tomáš Pekhart: - Odkąd tu jestem, strzelam gole. Już rok temu przyczyniłem się do zdobycia mistrzostwa. Natomiast teraz od początku czułem się dobrze, zyskałem pewność siebie, strzelałem w niemal każdym spotkaniu. Ta regularność mi pomagała. Tak samo jak wsparcie Czesława Michniewicza. Mam dużą satysfakcję, że moje bramki po raz kolejny pomogły nam triumfować w lidze. To najlepszy sezon w twojej karierze? - Zostałem królem strzelców, najlepszym napastnikiem Ekstraklasy, zdobyłem mistrzostwo Polski i jestem regularnie powoływany do reprezentacji Czech. Tak, to dla mnie topowy sezon! W którym kto był lepszy - ty czy... Filip Mladenović? - To świetne połącznie. On dośrodkowuje, ja strzelam. On beze mnie nie miałby tylu asyst, a ja bez niego niemiałbym tylu bramek. Wydaje mi się, że razem z "Mlado" tworzymy zabójczy duet. Warszawa to miejsce w którym się odbudowałeś. Przed przyjściem do Legii nie imponowałeś taką formą. W UD Las Palmas przez dwa sezony zdobyłeś zaledwie sześć ligowych bramek... - Legia pozyskała mnie, bo wiedziała, jaki styl prezentuję. I zespół gra tak, aby wykorzystać moje umiejętności. Gdybyśmy byli drużyną stawiającą na kontratak, pewnie nie byłoby tu dla mnie miejsca. Ale nasza taktyka jest skrojona pode mnie. Poza tym od pierwszego dnia czułem się w Polsce dobrze. Legia to silny klub, Warszawa to cudowne miasto, nasi kibice także są wyjątkowi. Dlatego właściwie nie potrzebowałeś okresu na aklimatyzację? - Myślę, że otoczka, jaka panuje wokół Legii, mi pomogła. Uwielbiam grę pod presją. To mnie motywuje, daje mi dodatkową energię. A poza tym jestem Czechem, nasze kraje są bardzo podobne, mentalność ludzi jest identyczna. Tak samo jak język. Właściwie nie potrzebowałem uczyć się polskiego, bo prawie wszystko rozumiałem. W Warszawie czuję się superkomfortowo. Czy możesz więc zadeklarować, że zostaniesz przy Łazienkowskiej na przyszły sezon? - To bardzo trudne pytanie. Powinieneś zapytać w klubie. Ale czy ty chciałbyś zostać w Legii? - Wszyscy wiedzą, że mi się tu podoba i dobrze się tu czuję. Więc tak, chciałbym grać w Legii. Mam jednak roczny kontrakt i nie wszystko zależy ode mnie. Jeśli Legia mi coś zaproponuje, chętnie w niej zostanę. Z drugiej strony mam 32 lata i być może to moja ostatnia szansa, aby wyjechać do silnego klubu. Na razie o tym nie myślałem, bo skupiałem się na finiszu sezonu. W tym momencie mogę powiedzieć jedno: gdybym musiał stąd odejść, byłbym bardzo smutny... A jak ma się do tego wszystkiego szansa występu w reprezentacji Czech na Euro 2020? - Jestem podekscytowany i szczęśliwy. Ostatni duży turniej piłkarski na jakim byłem, miał miejsce tu, w Polsce. Były to mistrzostwa Europy w 2012 roku. Pamiętam je jako wyjątkowy czas, pamiętam piękne stadiony i niezwykle pozytywną atmosferę. Chcę to przeżyć jeszcze raz! Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia