Zapis relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Jagiellonia BiałystokZapis relacji na żywo z meczu Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok na urządzenia mobilne To już siódmy kolejny mecz Legii na własnym stadionie z kompletem punktów. I ponownie, jak za każdym razem od meczu z Lechem Poznań w październiku ubiegłego roku, na Łazienkowskiej była widowiskowa gra i bramki. Zabrakło jedynie emocji. Jagiellonia stanowiła tło dla gospodarzy. Tym razem padły cztery gole. Legioniści zachowali wysoką średnią bramek w ligowych meczach w Warszawie - 2,83 w sezonie i aż 4 w ostatnich siedmiu spotkaniach! To okazała statystyka. Legii w zachowaniu serii nie przeszkadzają zimowe zmiany, a szczególnie odejście wciąż najskuteczniejszego zawodnika w zespole i Ekstraklasie Jarosława Niezgody. Jose Kante już pod koniec ubiegłego roku wpadł we właściwy rytm. Dzisiaj strzelił dwa gole. Pierwszą, głową w pierwszej połowie po podaniu byłego zawodnika Jagiellonii Arvydasa Novikovasa, drugą wykorzystując zamieszanie podbramkowe po strzale Pawła Wszołka. Gwinejczyk zdobył w sezonie 10 bramek z czego osiem na Łazienkowskiej. Swoją serię zaczął od hat-tricka w wygranym 7-0 meczu z Wisłą Kraków. Kante opuścił boisko w 72. minucie. Szansę debiutu dostał Tomas Pekhart. Czech został sprowadzony, by zastąpić Niezgodę, ale przy takiej formie Gwinejczyka na razie nie ma co liczyć na regularną grę w podstawowym składzie, chyba że przy innej taktyce. W swoim pierwszym meczu w Polsce również on wpisał się na listę strzelców. W 90. minucie wykończył akcję wyróżniającego się w sobotę Luquinhasa. Jagiellonia kompletnie zawiodła w stolicy, sprawiła dużo gorsze wrażenie niż przed dwoma tygodniami broniący się przed spadkiem ŁKS. Już w pierwszych minutach widać było, że myśli tylko o jak najniższym wymiarze kary. Pierwszy stracony gol w 8. minucie (Marko Veszović strzelił z dystansu, a piłka odbiła się rykoszetem) odebrał chęć do pracy jej piłkarzom przynajmniej do końca pierwszej połowy. Goście zaczęli atakować trochę śmielej po przerwie, ale tylko na moment zmusili Legię do wzmożonej defensywy. Trzeci gol strzelony przez Legię pogrążył gości. Gospodarze cały czas utrzymywali lekką przewagę, dyktowali warunki, niezagrożeni dotrwali do 90 minuty i jeszcze poprawili swoje imponujące strzeleckie statystyki. Legia za tydzień w Warszawie podejmie w meczu na szczycie Cracovię. To będzie pierwszy od dłuższego czasu sprawdzian rzeczywistych możliwości zespołu Aleksandara Vukovica na własnym boisku. Legioniści ostatnie siedem zwycięstw u siebie odnosili z przeciwnikami zajmującymi miejsca od ósmego w dół. Cracovia wyrasta dziś na najbardziej poważnego rywala lidera Ekstraklasy w walce o tytuł. Jagiellonia w trzech tegorocznych spotkaniach zdobyła punkt, jest w grupie spadkowej i przy takiej grze długo może w niej pozostać. Dokonana w grudniu ubiegłego roku zmiana trenera w Białymstoku (Ireneusza Mamrota zastąpił Bułgar Iwaiło Petew) - przynajmniej na razie - nie pomogła. Olgierd Kwiatkowski z Warszawy Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 4-0 (2-0) Bramki: 1-0 Marko Vesovic (7.), 2-0 Jose Kante (30. - głową), 3-0 Jose Kante (57.), 4-0 Tomas Pekhart (90.). Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Jakov Puljic, Bogdan Tiru. Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów 21 340. Legia Warszawa: Radosław Majecki - Marko Vesovic, Igor Lewczuk (77. William Remy), Mateusz Wieteska, Michał Karbownik - Paweł Wszołek (89. Mateusz Praszelik), Domagoj Antolic, Walerian Gwilia, Luquinhas, Arvydas Novikovas - Jose Kante (72. Tomas Pekhart). Jagiellonia Białystok: Dejan Iliev - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Bodvar Bodvarsson - Tomas Prikryl (46. Ariel Borysiuk), Taras Romanczuk, Martin Pospisil, Jesus Imaz, Bartłomiej Wdowik (64. Przemysław Mystkowski) - Jakov Puljic (46. Juan Camara). Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy