Przez lata starcia Górnika z Legią czy na odwrót, nieraz decydowały o tym, kto zdobędzie mistrzostwo Polski. Oba kluby na swoim koncie mają po 14 tytułów. Byłoby inaczej, gdyby sędzia Sławomir Redziński nie skrzywdził "Górników" w ostatnim meczu sezonu 1993/94. Zabrzanie walczyli wtedy w Warszawie o mistrzostwo Polski i pewnie by je zdobyli, ale na przeszkodzie stanął arbiter, który wyrzucił z boiskach trzech zawodników Górnika. Skończyło się na remisie 1-1 i tytule dla legionistów. Jak będzie dzisiaj? Drużyna z Zabrza w ostatnim czasie zdecydowanie przegrywała na terenie rywala. Rok temu poległa tam 1-5, wcześniej było 0-4. Po raz ostatni zabrzanom udało się wygrać na terenie rywala dawno temu, bo w październiku 1998 roku po bramce Tomasza Sobczaka w ostatniej minucie. Było wtedy 1-0 dla "Górników". Ten sezon drużyna prowadzona przez Marcina Brosza zaczęła od czterech wygranych, trzech w lidze i jednej w Pucharze Polski. - Na pewno zabrzanie zaskakują, bo po takich ubytkach, jak Angulo czy kilku innych dobrych zawodników, to chyba mało kto spodziewał się, że będzie tak dobrze. Często jednak jest tak, że taka sytuacja wyzwala w innych zawodnikach dodatkową ambicję. Z dobrej strony pokazuje się tam w tej chwili Hiszpan Jimenez. Gra dobrze, jest skuteczny. Wcześniej wszystko było podporządkowane pod jednego zawodnika, którym był Angulo. Teraz po jego odejściu te akcenty są rozłożone inaczej - analizuje były piłkarz Górnika i Legii Ryszard Staniek. Srebrny medalista olimpijski z Barcelony z 1992 roku i były reprezentant Polski, jest mocno rozczarowany postawą legionistów w bieżących rozgrywkach. - Trzeba powiedzieć, że Legia gra w tej chwili piach i prezentują się słabo. Niewykluczone jednak, że w takim meczu jak ten z Górnikiem obudzi się. Z drugiej strony może być tak, że to zabrzanie akurat tam przy Łazienkowskiej sprawią niespodziankę, są przecież teraz rozpędzeni. Tak naprawdę wszystko jest możliwe. Dobry wynik dla Górnika, to byłaby niespodzianka, ale jak mówimy, są teraz na fali. Dlaczego tego nie wykorzystać w takiej grze, jak ta w sobotę, tym bardziej, że to, co gra Legia, to w tej chwili dramat. - Z czego to może wynikać? Z przygotowania. Coś tutaj jest nie tak. Co z tego, że zrobili transfery skoro nie grają tak, jak powinni. Wszyscy widzą, jak to wygląda. Nie wiem, może celowo było coś robione w ten sposób, żeby ta forma przyszła później na mecze pucharowe, ale na początku też przecież trzeba grać, no i przygotować się do tych meczów na arenie międzynarodowej, bo to przecież dla klubu jest konkretna kasa - podkreśla były piłkarz Legii, który w tym klubie z powodzeniem grał w latach 1995-1998, awansując z warszawskim zespołem do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w rozgrywkach 1995/96. Michał Zichlarz Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz