Kliknij tutaj, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z tego meczu Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne Prezes Bogusław Leśnodorski już może wyczekiwać na przelew z UEFA o wysokości 1,3 miliona euro. Tyle bowiem płaci europejska federacja za udział w rozgrywkach LE. Nie wiadomo jeszcze ile z tej kasy Leśnodorski będzie musiał przeznaczyć na ewentualne kary za czwartkową oprawę kibiców. Kiedy piłkarze obu drużyn wychodzili na murawę "Żyleta" rozbłysła dziesiątkami rac, a na długość całej trybuny rozwieszony został transparent z sympatyczną świnią, która w ręce trzymała kartkę z napisem 6<1, nawiązującym do wyniku dwumeczu z Celtikiem Glasgow. Wszystko to okraszone było napisem UEFA i hasłem po angielsku "Futbol nie ma znaczenia, liczą się pieniądze". To, że Michel Platini i spółka ukarzą klub, wydaje się niemalże pewne. Nie wiadomo tylko, czy skończy się na finansowym napomnieniu, czy też któreś ze spotkań fazy grupowej mistrzowie Polski rozegrają bez udziału publiczności. Tak już było w zeszłym roku, kiedy po wywieszeniu transparentu z wymownym napisem "F*** UEFA" podczas rywalizacji ze Steauą Bukareszt w eliminacjach Ligi Mistrzów, pierwszy mecz fazy grupowej Ligi Europejskiej z Apollonem Limassol, legioniści rozegrali przy pustych trybunach. Choć Liga Europejska może zaczynać się dla legionistów w podobnej otoczce jak w poprzednim sezonie, to nikt nie wyobraża sobie, aby miała się skończyć w taki sam sposób jak dwanaście miesięcy temu. Wówczas mistrzowie Polski byli jedną z najgorszych drużyn całej edycji, żegnając się z rozgrywkami już po fazie grupowej i to z dorobkiem zaledwie trzech punktów. Teraz Legia wygląda jednak lepiej. Pod wodzą Henninga Berga skrzydeł dostali... skrzydłowi - Michał Kucharczyk i Michał Żyro. Świetnie gra też Tomasz Jodłowiec. Postęp widać to było zwłaszcza w pierwszej połowie czwartkowego meczu z Kazachami. Legioniści czuli się na boisku bardzo pewnie i powinni strzelić więcej niż jednego gola. W grze Aktobe rzucały się przede wszystkim braki w ustawieniu. Gigantyczna luka pomiędzy obroną a pomocą aż kłuła w oczy. Kazachowie nie potrafili też przypilnować szeroko grających ofensywnych pomocników i bocznych obrońców. W 8. minucie mogło być już 1-0 dla Legii. Miroslav Radović błyskawicznie odegrał do Ondreja Dudy, który z pierwszej piłki podał do będącego w sytuacji sam na sam Kucharczyka. Skrzydłowy Legii trafił jednak prosto w Andrieja Sidielnikowa. Lepiej nastawiony celownik Kucharczyk miał w 26. minucie, kiedy bezbłędnie wykorzystał cudowne podanie Michała Żyry. W pierwszej połowie mogli jeszcze trafić Tomasz Jodłowiec, Duda czy Radović. Ale albo brakowało skuteczności, albo na posterunku był bramkarz Kazachów. W pierwszej połowie gorąco pod bramką Legii zrobiło się tylko raz. Już w doliczonym czasie gry zawodnicy Aktobe bezkarnie wymieniali piłkę w polu karnym gospodarzy, ale strzał jednego z piłkarzy gości nie zaskoczył Duszana Kuciaka. Swoją passę Kazachowie chcieli kontynuować po zmianie stron, ale animuszu wystarczyło im zaledwie na chwilę. Kuciak musiał wysilić się tylko raz po strzale Dmitrija Miroszniczenki. Optyczna przewaga Aktobe nie przekładała się na sytuacje pod bramką. A kiedy trzeba było to legioniści kontrowali. W 65. minucie po szybkim wyjściu z własnej połowy w polu karnym kopnięty został Radović. Słabo prowadzący to spotkanie i rozdający kartki na prawo i lewo Fin Mattias Gestranius nie miał wątpliwości i wskazał na jedenastkę. Do piłki podszedł Ivica Vrdoljak i bez najmniejszych problemów trafił do siatki. Od tego czasu stało się pewne, że cokolwiek się nie stanie ekipa Henninga Berga awans ma już w kieszeni. Na niespełna kwadrans przed końcem godnie z europejskimi pucharami mogli pożegnać się goście, ale Iwan Zenokwicz tylko w sobie znany sposób nie wpakował piłki do praktycznie pustej bramki Legii. Mistrzowie Polski już wyczekują piątkowego losowania, które zacznie o 13. Wymarzony rywal? Oczywiście Celtic Glasgow. Jak daleko zajdzie Legia w Lidze Europejskiej? Dyskutuj Legia Warszawa - FK Aktobe 2-0 (1-0) Bramki - Michał Kucharczyk (26.), Ivica Vrdoljak (65., karny). Sędziował Mattias Gestranius (Finlandia). Widzów: 18 000. Krzysztof Oliwa Zobacz wyniki czwartej rundy eliminacji Ligi Europejskiej