To były intensywne dni w życiu 50-letniego szkoleniowca prowadzącego także młodzieżową reprezentację Polski. W niedzielę i w poniedziałek negocjacje z warszawskim klubem, wieczorem w poniedziałek podpisanie kontraktu i pierwszy trening. Kolejne zajęcia we wtorek i środę. - Mój zegarek, który liczy kroki wczoraj poinformował mnie o rekordzie. Zrobiłem 30 tysięcy kroków. Nigdy to mi się nie zdarzyło - mówił Michniewicz. Lubię wszystkiego dopilnować Ciężka praca, to na razie wszystko co w dwa dni przed swoim pierwszym spotkaniem jako trener Legii może zrobić jej nowy szkoleniowiec. - Pracujemy krótko, ale intensywnie. Zajęć nie było zbyt wiele, ale objętość duża. Była też odprawa. Mam nadzieję, że efekt będzie widoczny i parę pomysłów uda się wdrożyć. Na pewno jesteśmy faworytem. Chcemy wykorzystać atut własnego boiska i to wszystko nad czym pracowaliśmy przez te trzy dni - zapowiedział trener warszawskiej drużyny. Co wiadomo o przeciwniku? - Jesteśmy w trakcie analizy. Wcześniejsza została przeprowadzona analiza przez klubowych analityków, ale ja lubię sam wszystkiego dopilnować. W zespole rywala gra wielu zaawansowanych technicznie zawodników. Lubią rozgrywać akcję, jest szansa na skontrowanie. Mają piłkarzy o dobrych warunkach fizycznych, niezłych skrzydłowych, szukają dośrodkowań - opowiadał Michniewicz. Karbownik jako pomocnik? Pytanie najważniejsze przed czwartkowym spotkaniem. Czym odpowie Legia Michniewicza? Składu szkoleniowiec nie zdradził. Poinformował, że lekki uraz miał Artur Boruc, a Michał Karbownik przez dwa dni trenował długo i również na nowej pozycji - w środku pomocy. - Mamy do czynienia z olbrzymim talentem. Windą wjechał do pierwszej reprezentacji, pominął nasze piętro. Nie ma zdefiniowanej pozycji, ale może grać w środku pola, na lewej i prawej obrony w zależności od strategii. To wszechstronny zawodnik i chcemy to wykorzystać - oceniał Karbownika trener warszawskiej drużyny. Legia Michniewicza ma mieć swój styl. Ma zachować balans między defensywą i ofensywą. Piłkarze mają myśleć na boisku, zmieniać pozycję i taktykę. - Przeciwnik nie może wiedzieć w jakim ustawieniu zagramy. Trzeba wykorzystać potencjał, bo mamy świetnych piłkarzy. Najważniejsze, i tu cel się nie zmienia - jest wynik. On musi być pozytywny - mówił o swoich celach piłkarskich Michniewicz. Pozostawić ślad w historii tego wielkiego klubu Nowy trener Legii długo mówił o swoich pierwszych wrażeniach w pracy w klubie ze stolicy. - Co mnie zaskoczyło? To, że jestem tu z państwem na konferencji - mówił. - Po meczu z Rosją przygotowałem się do kolejnych spotkań - z Serbią i Bułgarią. Życie napisało inny scenariusz. Zdecydowałem się, bo chciałem dołożyć swoje zaangażowanie i doświadczenie. Chcę wykorzystać potencjał klubu. Stworzyć drużyną, którą będzie się przyjemnie oglądało. Cudów nie obiecuję, mogę obiecać, że ja i moi współpracownicy będziemy zaangażowani od rana do nocy - dodał. Michniewicz podpisał dwuletni kontrakt. Na Łazienkowskiej rzadko który trener pracuje dłużej niż dwa lata. Rok, półtora, a częściej krócej, to w ostatnich latach standard. - Wjeżdżając na parking kierował mną kierownik drużyny. Zauważyłem, że na miejscu trenera nie przykleja się nawet tabliczek. Pewnie to nie ma sensu. Chciałbym, żeby tabliczka z moim nazwiskiem pozostała na dłużej. Chciałbym zostawić ślad w historii tego wielkiego klubu, żeby wygrywał nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Ostatni mecz decydujący w pracy trenera, ale i ten pierwszy jest bardzo ważny. Chciałbym być z państwem jak najdłużej. Najważniejszy jest jednak czwartek i najbliższy mecz. Musimy wygrać - powiedział Michniewicz. Mecz Legii z Dritą rozegrany zostanie w czwartek w Warszawie bez udziału publiczności. Początek spotkania o godzinie 20.30. Olgierd Kwiatkowski