Po pierwszej połowie meczu Ligi Konferencji z Aston Villa piłkarze Legii Warszawa schodzili do szatni z pokrzepiającym, remisowym rezultatem. Co prawda to Anglicy objęli prowadzenie, i to już w 4. minucie gry, ale polski zespół szybko odpowiedział, wyrównując kilkanaście minut później. Ostatecznie warszawiacy musieli jednak uznać wyższość rywala, który - dzięki bramce Alexandre Moreno - ostatecznie zwyciężył 2:1. Lecz więcej mówi się o tym, co działo się poza boiskiem, niż na nim samym. Kibice Legii nie zostali wpuszczeni na stadion. W geście solidarności delegacja klubu z Dariuszem Mioduskim na czele zdecydowała się zostać w hotelu i także nie oglądać spotkania z wysokości trybun. W oficjalnym komunikacie wyjaśniono, w czym rzecz. Dodano, że Legia i Aston Villa miały wcześniej osiągnąć porozumienie, wedle którego brytyjski klub miał przekazać Polakom1700 biletów. Potem, dość niespodziewanie, Anglicy poinformowali o zmniejszeniu puli o ponad 50 procent. A to - wedle oceny warszawiaków - było "naruszeniem przepisów UEFA". Ostatecznie pod Villa Park kibice Legii dotarli w większej liczbie osób niż wynosiła liczba biletów przyznanych przez Aston Villa (przekazano 890 z 2100 regulaminowych wejściówek, fani przyjechali do Anglii w sile około 1000 osób). Npięcia doprowadziły do starć między Polakami a brytyjską policją. O komentarz do całej sprawy poproszono Bartosza Zasławskiego, rzecznika "Wojskowych". Gigantyczna burza po meczu Legii, kibice wyprowadzeni. Gwiazdor uderza. "Ogromny skandal" Rzecznik Legii Warszawa nie zostawia wątpliwości. "Rodzaj sprzeciwu wobec takiego traktowania naszego klubu" "Jesteśmy rozczarowani faktem, że Aston Villa nie spełniła regulaminowych wymagań. Gospodarze powinni przekazać gościom pulę biletów wynoszącą 5 procent pojemności stadionu. To dla nas niezrozumiała decyzja, bo Anglików przyjęliśmy w komplecie. Wielu z nich wyjechało ze świetnymi wrażeniami. Niektórzy mówili, że spotkali się z najlepszą atmosferą na świecie. Liczyliśmy na podobne przyjęcie naszych fanów" - mówi Zasławski dla TVP Sport. Przyznaje, że na Łazienkowską od wielu dni docierały sygnały, że nie ma co liczyć na taką samą gościnność Anglików. Nie dotrzymali nawet umowy o przekazaniu 1700 wejściówek, a 890 to dla Legii zdecydowanie za mało. Przedstawiciele warszawskiego klubu mieli pojawić się w Birmingham w poniedziałek, na trzy dni przed meczem. Cel wcześniejszej wizyty? Próba przekonania Aston Villa do akceptacji warunków ustalonych przez UEFA. Na krótko przed pierwszym gwizdkiem sędziego było już pewne, że starania spełzły na niczym. Dodatkowo polscy dziennikarze mieli mu przekazać, że byli świadkami niecodziennego zdarzenia. Przekonywali, że tuż po golu Ernesta Muciego służby miały wyprowadzić z obiektu tych fanów, którzy zdołali wejść na stadion i którzy cieszyli się z bramki. Być może chodzi o Polaków mieszkających na Wyspach, którzy skorzystali z wejściówek dla gospodarzy. "Sprawa jest gorąca. Co wydarzy się w kolejnych dniach? Trudno to komentować, ale na pewno jeszcze raz przeanalizujemy całą sytuację" - deklaruje Zasławski. Według niego sytuacja była niekomfortowa także dla samych piłkarzy, którzy "mogli się obawiać, czy ich rodziny wejdą na stadion i obejrzą spotkanie". Nie chce szerzej komentować awantury, do której doszło pod stadionem. "W pierwszym oświadczeniu na temat biletów na mecz z Birmingham twierdziliśmy, że dopuszczenie pełnej puli dla kibiców zwiększy poziom bezpieczeństwa. Tyle mogę powiedzieć w tej sprawie" - podsumowuje. Piłkarz Legii reaguje na skandal w Anglii. Grzmi o absurdzie i niedorzeczności. Kacper Tobiasz w akcji Aston Villa komentuje niewpuszczenie kibiców Legii na mecz. "Za radą policji" Tymczasem klub Aston Villa wydał oświadczenie, w którym potwierdził, że nie wpuścił na swój obiekt kibiców gości. Decyzja miała być podjęta "za radą policji West Midlands po zamieszkach na dużą skalę poza stadionem spowodowanych przez kibiców gości". Ci mieli "zaangażować się w zaplanowane i systematyczne akty przemocy wobec funkcjonariuszy", co skutkowało wykluczeniem możliwości wejścia na stadion całej grupy. "Brytyjskie władze ds. bezpieczeństwa, UEFA i Aston Villa, poinformowały 2 listopada, że przydział biletów dla kibiców gości na to spotkanie zostanie zmniejszony do 1 za radą władz bezpieczeństwa w wyniku wcześniejszych zamieszek na dużą skalę spowodowanych przez kibiców Legii w zeszłym miesiącu na AZ Alkmaar" - wytłumaczono. Gol "stadiony świata" Ernesta Muciego. Co za strzał Albańczyka! [WIDEO]