Od niespodziewanego zwycięstwa Legia Warszawa rozpoczęła rywalizację w fazie grupowej Ligi Europy. W spotkaniu wyjazdowym, inaugurującym rywalizację w grupie C, zespół Czesława Michniewicza, już niemal w optymalnym składzie, pokonał w Moskwie Spartaka 1-0, zdobywając bramkę w doliczonym czasie gry po trafieniu reprezentanta Kosowa Lirima Kastratiego. - Dla polskich drużyn zwycięstwa w europejskich pucharach są rzadkością, dlatego każde zwycięstwo, tym bardziej na wyjeździe, jest bezcenne. Dzięki takiej wygranej można budować jakże ważny, lepszy ranking nie tylko dla siebie, w przypadku Legii, ale też dla innych naszych zespołów - mówi nam Andrzej Strejlau. W zgodnej opinii ekspertów Spartak był stroną przeważającą, lepiej prezentował się od Legii, a mimo to drużyna ze stolicy Rosji musiała uznać wyższość mistrza Polski. - W tej grze liczy się skuteczność i nie ma na to rady. To nie jest gra na przewagi pozycyjne tylko to jest gra na bramki - dodaje były trener Legii Warszawa. Andrzej Strejlau: Puchary to automat mobilizacyjny Po meczu kibice gospodarzy byli sfrustrowani, nazywając porażkę z Legią wręcz katastrofą. Tymczasem kibice Legii zastanawiają się, dlaczego w grze zespołu z Warszawy jest tak duża różnica w formie prezentowanej w meczach pucharowych i ligowych. W Ekstraklasie, w pięciu spotkaniach, Legia wygrała tylko dwa mecze, z Wisłą Płock i Wartą Poznań, ma niekorzystny stosunek bramek 5-6. - Koncentracja na mecze pucharowe u zdecydowanej większości drużyn jest nieco inna. To jest automat mobilizacyjny. Na mecze pucharowe przyjeżdża wielu menadżerów, skautów, którzy obserwują piłkarzy. Na spotkania ligowe mogą przyjechać, ale nie muszą, bo wiedzą mniej więcej jaki jest poziom w danej lidze. To jest na pewno temat do przemyślenia, dlaczego w pucharach Legia gra dobrze a w lidze nie. Na pewno zarówno prezes Dariusz Mioduski, jak i trener Czesław Michniewicz są zmartwieni sytuacją w lidze, bo potencjał drużyny jest zdecydowanie większy. Ekstraklasa jest jednak obecnie niezwykle wyrównana. Każdy może wygrać prawie z każdym. Tutaj da się jednak odrobić straty, bo taka jest tolerancja ligowa. W pucharach właściwie nie da się tego zrobić. Liczy się tu i teraz, meczów w grupie jest bardzo mało. Każdy mecz ma właściwie rangę spotkania finałowego i może stąd wynika lepsza gra Legii w Europie. Tak to wygląda, jeśli chodzi o porównanie gry Legii w pucharach i w lidze. To jest na pewno zagadka do rozwiązania - uważa były selekcjoner reprezentacji Polski. Zwycięstwo Legii w Moskwie niczego nie przesądza Zwycięstwo na wyjeździe ze Spartakiem Moskwa otwiera Legii wielką szansę na grę w pucharach także na wiosnę. W przypadku zajęcia co najmniej trzeciego miejsca w grupie mistrz Polski uzyska awans do 1/16 finału Ligi Konferencji. - Nie uważam jednak, że to zwycięstwo w Moskwie przesądza sprawę i że w jakże ważnym rewanżu będzie łatwiej. O wszystkim zadecydują realia boiskowe i nigdy nie powinno się zakładać, że będzie teraz jeszcze lepiej, bo zagramy na własnym stadionie. Owszem, własne ściany zawsze pomagają, przy Łazienkowskiej kibice tworzą fantastyczną atmosferę przez pełne 90 minut i to na pewno "trzyma" piłkarzy. W zasadzie liczy się jednak ta przeciętna umiejętność całego zespołu. Cieszmy się z tego co mamy, bo na pewno wygrywać na wyjeździe z dobrymi zespołami za bardzo nie potrafimy. Liczmy na to, że w kolejnych spotkaniach w Lidze Europy piłkarze Legii dadzą z siebie jeszcze więcej niż mogą - zakończył Andrzej Strejlau. Z Andrzejem Strejlauem rozmawiał Zbigniew Czyż