Pogoń Szczecin postawiła Legię Warszawa w nietypowej roli. Stołeczni mieli być bowiem dla kibiców polskiego futbolu odtrutką po tym, czym w środowy wieczór w Gandawie uraczyli ich "Portowcy". Przypomnijmy - zaprezentowali oni antyfutbol i przegrali z KAA Gent aż 0:5. Nie udało się - zamiast poprawić humory, "Wojskowi" jeszcze je zmącili. Legia – Austria: „Wojskowi” podarowali bramkę rywalom Nie wiemy, czy piłkarze Legii Warszawa podglądali poczynania ligowych rywali z Pomorza Zachodniego, ale na początku swojego spotkania... powtórzyli ich błędy. W 11. minucie fatalnie do tyłu podawał Juergen Elitim, przez co piłkę przejął Dominik Fitz, który następnie podał do Muharema Huskovicia, a ten nie miał litości dla osamotnionego Kacpra Tobiasza. Było 0:1 i w tej chwili mało kto pamiętał, że kilka pierwszych minut toczyło się pod dyktando gospodarzy. Zwłaszcza że po wyjściu na prowadzenie Austria wcale nie zamierzała zwalniać tempa. Przyjezdni zamknęli warszawian w strefie obronnej i przypierali do muru. Co gorsza - Legia nie wyglądała w tej sytuacji jak monolit i popełniała sporo prostych błędów. Kilkukrotnie gospodarzy ratowało nic innego niż po prostu szczęście. W końcu jednak - przy ogromnym wsparciu zapełnionych do ostatniego miejsca trybun - piłkarze Kosty Runjaica wybudzili się z letargu. Znów potrafili postraszyć gości, a swoje szanse bramkowe mieli Marc Gual i Paweł Wszołek, który był zresztą dodatkowo zmotywowany, bo na widowni zasiadł selekcjoner Fernando Santos. Niezwykły pojedynek Lecha Poznań i Legii Warszawa. W grze są tysiące Wahadłowy Legii rozkręcał się z minuty na minutę. Mniej więcej pół godziny po pierwszym gwizdku znalazł się w doskonałej sytuacji - oko w oko z bramkarzem rywali. Zdołał oddać celny strzał, ale nie na tyle mocny, aby posłać piłkę do siatki. Na przerwę wicemistrzowie Polski schodzili więc przy wyniku 0:1, choć w samej końcówce doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Austrii, po której gospodarze domagali się jedenastki. Sędzia pozostał jednak niewzruszony. Legia Warszawa pojedzie do Wiednia gonić wynik Początek drugiej połowy był obiecujący w wykonaniu Legii. Przejęli oni inicjatywę i wydawało się, że lada moment doprowadzą do wyrównania. Krótko po trafieniu dla gości Tomas Pekhart miał stuprocentową okazję. Znalazł się z piłką tuż przed golkiperem gości, a na dodatek w bliskiej odległości był niekryty Wszołek. Czech zdecydował się jednak na egoistyczne wykończenie akcji i ostatecznie nie trafił nawet w bramkę. Polski wahadłowy nie krył rozczarowania postawą kolegi - a kibicom pozostało jedynie głęboko westchnąć. Legia zaskoczyła wszystkich, jest bliska sensacyjnego transferu. Złożyła ofertę Nadzieje w ich serca wlał za to Ernest Muci. W 87. minucie Albańczyk strzelił gola kontaktowego, który jest niezwykle cenny w kontekście przyszłotygodniowego rewanżu. Austria na półmetku rywalizacji prowadzi 2:1 i nic - z perspektywy Legii - nie jest jeszcze stracone. Ze stadionu Legii Warszawa Jakub Żelepień, Interia