24 godziny przed czwartkowym spotkaniem przed kasami Legii wciąż stała kolejka po bilety. Podobno już ostatnie. - Sprzedaliśmy 27 tys. biletów - powiedział Bartosz Zasławski z biura prasowego klubu. Na mecz akredytowało się 200 dziennikarzy. Zainteresowanie, jakiego nie było meczem Legii od dawna, od spotkania z Ajaksem Amsterdam w lutym 2017 roku. Vuković wyluzowany, Legia w końcu bez presji Także sala konferencyjna wypełniła się niemal w całości. - Fajne są konferencje, które się pokrywają, z konferencjami Stevena Gerrarda. Trzeba go częściej prosić do Warszawy - żartował na początku spotkania z dziennikarzami Vuković. Wyluzowany, często próbujący rozbawić salę. - Może damy odpocząć kilku zawodnikom przed meczem z ŁKS-em - mówił Serb pytany o ustawienie zespołu. Czy skorzysta z rad Artura Boruca, byłego piłkarza wielkiego rywala Rangersów, Celticu? - Dopiero jak w fazie grupowej zagramy z zespołem z Premier League. Artur jest jednak tak długo poza Szkocją, że informacja o szkockiej piłce z jego strony byłaby już mało pomocna - tłumaczył. Vuković czuł się dobrze przed pierwszym meczem z Glasgow Rangers. Zachowywał się tak jakby opuściła go presja. Bo to jest pierwszy mecz od dawna, w którym Legia nie musi wygrać. Owszem, celem klubu jest gra w fazie grupowej Ligi Europy, głównie ze względów finansowych (za awans premia wynosi 3 mln euro), ale to nie wicemistrz Polski jest faworytem. Mimo to nadziei na korzystny wynik w Legii nie brakuje. - Gramy z mocnym rywalem, który elektryzuje nas wszystkich. Liczę, że razem z całym stadionem zagramy najlepszą piłkę, jaką umiemy grać. To jest cel, na którym się skupiamy - zapowiadał trener warszawskiej drużyny. Serbski trener mocno wierzy w doping kibiców. Liczy na to, że krytyka drużyny, szczególnie po pierwszych spotkaniach kwalifikacji LE, to już przeszłość. - Ten mecz będzie dla nas okazją, żeby tej krytyki się pozbyć - powiedział Vuković. - Każdy mecz jest nową historią, którą piszemy. Oczekuję trudnego spotkania, w którym niekoniecznie statystyka będzie najważniejsza, ale to, czy się wygra - dodał. Carlitos nie jest skreślony Vukovicia nie opuścił humor, gdy kolejny raz musiał tłumaczyć się z tego dlaczego wystawia Sandro Kulenovica, a nie gra najskuteczniejszy piłkarz poprzedniego sezonu Carlitos. - Naszym wyborem na pozycji nr 9 jest Sandro. Nie dlatego, że ja mam dziwne upodobania, tylko, że to jest najlepsze dla drużyny. Na pozycji numer 10 najlepszą opcją jest Gwilia - powiedział Vuković. Szkoleniowiec przyznał, że nie rozmawiał indywidualnie z Carlitosem. Nie ma w tej chwili takiej potrzeby. - Uważam, że profesjonalny piłkarz pracuje na swoją szansę. Za nami jest miesiąc sezonu, ale przed nami kolejne cztery miesiące kolejne do grania, w których każdy musi udowodnić swoją przydatność. Carlitos nie może czuć się skreślony. To piłkarz, który ma jakość i wiele zalet. Dał nam awans z Europa FC. Odkąd postawiliśmy na Sandro na "dziewiątce" i na "dziesiątce" na Waleriana Gwilię nasza gra wygląda bardzo dobrze. W obronie za Wieteskę gra Lewczuk. Nikt nie pyta, czy rozmawiam z nim, czy go głaszczę, czy nie. Carlitos trenuje i dobrze trenuje, bo gdyby tak nie było to nie byłoby go w 18-tce. Ławka w piłce nożnej nie jest tragedią - przekonywał Vuković. Olgierd Kwiatkowski Liga Europy - sprawdź drabinkę eliminacyjną