- UEFA nie wykluczy Legii z pucharów, ale incydenty z meczu z Jagiellonią na pewno trafią do dossier warszawskiego klubu. W razie, gdy kibice Legii nabroją podczas meczu Ligi Mistrzów czy Ligi Europejskiej, UEFA na pewno weźmie pod uwagę też to, co działo się podczas ligowego meczu. To spowoduje bardziej dotkliwą karę - mówi nam były prezes PZPN-u. A legioniści już mają na pieńku z UEFA. Praktycznie przy każdym meczu warszawskiego klubu w Europie dochodzi do mniejszych lub większych incydentów. Decydujący mecz o awansie do Ligi Mistrzów legioniści grali przy zamkniętej "Żylecie". Nie przeszkodziło im to w zorganizowaniu kolejnego "racowiska", którego skutkiem był zakaz wstępu dla kibiców na spotkanie grupowe Ligi Europejskiej z Apollonem Limassol. Wtedy dodatkowo klub ukarano też grzywną 150 tysięcy euro oraz zamknięciem obiektu na jeszcze jeden mecz w zawieszeniu na pięć lat. Ta kara dotyczy jednak tylko występów w europejskich pucharach. Zmagania w klubowych rozgrywkach na Starym Kontynencie, mógłby uniemożliwić mistrzów Polski tylko PZPN, ale jak twierdzi Listkiewicz nie ma ku temu przesłanek. - Nie może dojść do takiej sytuacji, jak w sezonie 1993/94, kiedy to legioniści, mimo że zostali mistrzami Polski, nie zostali zgłoszeni do eliminacji Ligi Mistrzów. Wówczas to była inna sytuacja, klub był podejrzany o ustawianie meczów, a teraz doszło "tylko" do zakłócenia porządku. Jeśli Legia zajmie miejsce premiowane startem w eliminacjach Ligi Mistrzów lub Ligi Europejskiej, PZPN musi zgłosić ją do pucharów - kończy Listkiewicz. Jutro rozstrzygnie się jakie sankcje spadną na warszawian. O godz. 15.30 rozpoczyna się posiedzenie Komisji Ligi Ekstraklasy. Mecz z Jagiellonią prawdopodobnie zostanie zweryfikowany jako walkower dla gości. Do tego legioniści rozegrają trzy kolejne mecze u siebie bez udziału publiczności. Krzysztof Oliwa