Kulenović odszedł z Legii we wrześniu 2019 r. Dinamo zapłaciło za niego 1,6 mln euro. Teraz może zarobić niemal dwa razy więcej. Anglicy są przekonani do transferu. Tamtejsze media nazywają Kulenovicia "nowym Mario Mandżukiciem". Mistrzowie Chorwacji są zdecydowani, żeby oddać napastnika, który cały poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w HNK Rijeka. Chorwat, którego Legia ściągnęła z młodzieżowego zespołu Dinama Zagrzeb za 70 tys. euro, nie zagrał w rewanżowym meczu Dinamo z Valurem Reykiavik (2-0). W pierwszym spotkaniu eliminacji Ligi Mistrzów, wygranym w Zagrzebiu 3-2, Kulenović grał przez kwadrans. Kulenović odejdzie z Dinama, Legia zarobi? Przez dwa lata w chorwackiej ekstraklasie 21-latek zagrał w 47 spotkaniach, w których strzelił tylko siedem goli. Według trenera Forest Chrisa Hughtona Kulenović może być piłkarzem, który pomoże klubowi w awansie do Premier League, bo taki sobie cel stawia przed sezonem Nottingham. Rok temu Dinamo mogło sprzedać napastnika do innego klubu Championship - Burnley. Według chorwackich mediów transakcja zostanie zrealizowano bardzo szybko, bo "Kule" to w tej chwili napastnik numer cztery w Dinamie. Ta transakcja jest ważna dla Legii z dwóch powodów. Jak pisał niespełna dwa lata temu portal legia.net, stołeczny klub zagwarantował sobie 20 procent od kolejnej transakcji. Jeśli tak jest, to Dinamo przeleje mistrzom Polski aż 600 tys. euro. Mistrz Chorwacji to także potencjalny rywal Legii w III rundzie eliminacji Champions League. Sprzedaż Kulenovicia to już trzecie osłabienie Dinama przed kolejną fazą rozgrywek. Do Empoli przenosi się bowiem Petar Stojanović, a Iyaiy Atiemwen do Omonii Nikozja. A ponoć to jeszcze nie koniec corocznej wyprzedaży składu mistrzów Chorwacji. asz