Do ostrej przepychanki między piłkarzami obu drużyn doszło w końcówce sobotniego meczu w stolicy, gdy lechici wyrównali na 1-1. Kownacki pobiegł do bramki Legii po piłkę, gdzie siłą powstrzymał go Malarz. Doszło do przepychanek, za które czerwoną kartką zapłacił rezerwowy bramkarz Lecha Jasmin Burić. A wyglądało to tak: Ten ostatni został dzisiaj zdyskwalifikowany na trzy mecze, a Malarz, po proteście Lecha, czeka na środowy wyrok Komisji Ligi i zwraca się na Twitterze do Kownackiego. "Przepraszałem na antenie Canal+, ale jeszcze raz przepraszam D.Kownackiego" - napisał bramkarz Legii. "Dawid mógłby mieć jednak trochę więcej cojones i nie konfabulować, że go dusiłem, bo na filmie widać, jak celowo wiotczeje w rękach. Mógłby też przestać opowiadać, że o mało co nie stracił przytomności. To trochę niemęskie" - stwierdził Malarz. Legionista zwrócił się też do prezesa Lecha Karola Klimczaka, który wniósł o ukaranie Malarza. "Gdybym ja zachował się w maju w podobnie teatralny sposób jak D.Kownacki w sobotę, to mielibyśmy gigantyczny skandal w finale PP, mecz zostałby przerwany a Lech wykluczony z tych rozgrywek na kilka lat. Proszę pana prezesa Klimczaka by o tym pamiętał" - napisał. "Nad całą sytuacją ubolewam i za nią przepraszam" - podsumował. Podczas majowego finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym kibice Lecha rzucali race na murawę. Jedna z nich trafiła Malarza, ale ten kontynuował grę, a mecz został dokończony. Po tamtym spotkaniu Lech został ukarany i mecze obecnej edycji PP rozgrywa bez udziału publiczności.