Nie dziwię się jednocześnie Kacprowi Tobiaszowi, że stając do wywiadu po ostatnim gwizdku, nie miał najszczęśliwszej miny i wyraził pewne zastrzeżenia do gry defensywnej, wskazując, że czasem jego koledzy wybierają trudniejsze opcje wprowadzenia piłki. Myślę, że problem tkwi przede wszystkim w solidnym kryciu w polu karnym i umiejętności przeszkadzania przeciwnikom. Bramkarz, który w meczu musi trzykrotnie wyjmować piłkę z siatki, nigdy nie będzie zadowolony ze swojego występu. Co więcej, znowu jednego z tych goli (tego trzeciego) golkiper Legii pewnie żałuje bardziej niż innych, bo mógł zachować się lepiej, odbić piłkę dalej od siebie. Wierzę jednak, że w tym szóstym meczu w kwalifikacjach uda się Legii bardziej poukładać grę defensywną i może nawet zachować czyste konto. No bo przecież raz na sześć spotkań musi się to udać, a na pewno sztab szkoleniowy warszawskiej drużyny myśli i pracuje nad tym elementem. Duńczycy wściekli po remisie z Legią. Obwiniają sędziów. "Amatorszczyzna" Najważniejsze, że Legia jak do tej pory w kwalifikacjach strzeliła więcej bramek, niż ich straciła. Mam nadzieję i mocno wierzę, że kwalifikacje zakończy z dodatnim bilansem i awansem. Poza tym, patrząc na błędy, które popełniała obrona Legii z pomyłkami defensywy Midtjylland, to w naszym zespole było ich zdecydowanie mniej. Najbardziej cieszy rozmach i kreatywność w poczynaniach ofensywnych. Nie ma zbyt dużo grania w poprzek boiska, zawodnicy są jakby zaprogramowani na to, by atakować. A to jest to, co kibice lubią najbardziej. Trzeba przy tym zaznaczyć, że bez tej werwy, bez tego pierwiastka szaleństwa, tych błędów rywala w obronie by nie było. Można więc Legii wybaczyć tracone bramki, jeśli więcej ich zdobywa. Kosztuje to trochę nerwów, ale generalnie sprawia, że widowisko jest atrakcyjne. A to bardzo nietypowe dla polskich drużyn, przyzwyczailiśmy się bowiem do raczej asekuracyjnej gry. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jednej bardzo optymistyczny aspekt w grze warszawskiej drużyny - z meczu na mecz coraz więcej zawodników pokazuje się z dobrej strony. Legia nie jest już tylko zależna od tego, jaki dzień będzie miał Josue, jest coraz więcej piłkarzy, którzy równie dużo wnoszą. Od początku dobre wrażenie sprawia gra Juergena Elitima, ważne gole w kluczowych momentach strzela Ernest Muci, coraz lepiej i odważniej prezentuje się Marcin Rosołek. W przypadku tych zawodników wartość dodana jest taka, że są bardzo młodzi i wcześniej czy trochę później Legia będzie mogła na nich zarobić niezłe pieniądze. Mam też nadzieję, że dla Marca Guala był to przełomowy mecz, bo Hiszpan w poprzednich występach bardzo się starał, miewał przebłyski, widać było, że ma duży potencjał, ale dopiero teraz w Danii ten potencjał uwolnił. Nie można przemilczeć wysokiej formy Pawła Wszołka i Bartosza Slisza. Podsumowując: coraz więcej zawodników zaczyna dokładać swoją cegiełkę - czy to w Ekstraklasie, czy w eliminacjach Ligi Konferencji. I o to właśnie chodzi. Oby tak dalej!