"Wreszcie na mój wniosek, poparty przez chorążego Wasseraba, zgodzono się na nazwę 'Drużyna Sportowa Legia'. Nazwa przypominała Legiony, a poza tym tkwiły w niej reminiscencje lektury Cezara. Jego legie grając w 'harpastum' zaznajomiły w Wielkiej Brytanii Anglików z tym sportem, który później przerodził się w piłkę nożną" - pisał Stanisław Mielech w książce "Sportowe sprawy i sprawki". Za PRL-u legiony rzymskie, a nie Piłsudskiego Był kwiecień 1916 - I wojna światowa. Wołyń, niedaleko Maniewicz. Budynek I Kampanii Sztabowej. To tam odbyło się zebranie założycielskie klubu Legia. Grali w niej członkowie Legionów, przeważnie byli piłkarze Wisły Kraków i Cracovii, Pogoni Lwów, Czarnych Lwów, którzy znaleźli się na froncie. Front się wtedy ustabilizował, można było grać i trenować. Plutonowy Mielech był jednym z takich piłkarzy, a że od zawsze miał wielki zmysł organizacyjny, współuczestniczył w budowaniu zrębów Legii. Piękna historia, ale czy do końca prawdziwa? Czy to właśnie legiony rzymskie dały nazwę obecnemu liderowi Ekstraklasy? Raczej nie. - Nigdzie to nie zostało oficjalnie powiedziane, ale kiedy w 1966 roku wydano książkę na 50-lecie klubu, nie można było przecież napisać, że nazwa pochodzi od Legionów Piłsudskiego - mówi publicysta "Rzeczpospolitej" Stefan Szczepłek. PRL-owskie władze, a już na pewno wojskowe, wycinały z historii, kiedy tylko miały okazję, nazwisko Piłsudskiego. W tym czasie książek historycznych o Legionach Piłsudskiego nie było. W tej sprawie obowiązywała cenzura. Legiony rzymskie nadawały się do wytłumaczenia genezy nazwy jednego z największych wówczas klubów sportowych. "Była to geneza politycznie słuszna" - pisał Szczepłek. Nie umniejsza to w niczym zasług Mielecha wobec Legii. Był aktywnym członkiem tej drużyny. Kiedy front po krwawych walkach przesunął się na zachód, zespół legionistów znalazł się w Warszawie. Pierwszy mecz ten zespół rozegrał w 1917 roku z najsilniejszą wówczas warszawską drużyną Polonią (istniała jeszcze Korona). Legia była faworytem. Miała dobrych piłkarzy, ale nie była zgrana, nie grała w tym roku. Padł niespodziewany remis 1-1. Wyrównującą bramkę dla Legii strzelił w ostatniej minucie spotkania Mielech. Spotkanie rozegrano na stadionie Agrykoli, niedaleko obecnego stadionu Legii. Maszynka do podawania i strzelania Wkrótce Mielecha w Legii nie było. Władze austriackie wymagały bezwzględnej lojalności od Legionów, na co, trafnie przewidując zmianę sytuacji politycznej, Piłsudski nie wyraził zgody. Legioniści nie złożyli przysięgi wierności austriackiemu władcy. Trafili do obozów jenieckich albo rozpierzchli się po kraju. Mielech wrócił do Krakowa, do Cracovii. To z tym miastem i klubem był związany od dzieciństwa. Urodzony w 1894 roku w Stanach koło Niska. Rodzice wkrótce przeprowadzili się jednak pod Wawel, gdzie w 1906 roku powstały Cracovia i Wisła. W gimnazjum Mielech grał w szkolnej drużynie. Miał smykałkę do sportu. Marzył o Cracovii, ale nie dostał się do niej, poszedł do Wisły, która go przyjęła. Wyróżniał się w zespole "Białej Gwiazdy". Wewnętrzny konflikt w drużynie spowodował, że jednak znalazł się w Cracovii. Jej piłkarzem po raz pierwszy został w 1912 roku. Potem grał w niej w latach 1918-1923. Z "Pasami" zdobył pierwsze w historii mistrzostwo Polski, w historycznych rozgrywkach z 1921 roku. Był w wielu rzeczach pionierem. W pierwszym meczu tych rozgrywek, z Pogonią Lwów, był strzelcem pierwszego gola, miał asystę (według relacji prasowych - chyba drugiego stopnia) przy drugim. Cracovia wygrała 2-0. W grudniu Mielech wystąpił w pierwszym meczu reprezentacji Polski - z Węgrami. Grał jeszcze raz, z Jugosławią w 1922 roku. W Cracovii po raz ostatni zagrał w 1923 roku. Na łamach "Raz, dwa, trzy" słynny Józef Kałuża, legendarny piłkarz a później trener "Pasów", tak opisał umiejętności Mielecha jako piłkarza Cracovii: "Najstarszym przedstawicielem typu kombinacyjnego jest Stanisław Mielech. Od roku 1912 czynny w Cracovii. Razem z Poznańskim tworzyli dwójkę, której specjalnością było zamęczanie przeciwnego pomocnika krótkimi podaniami i zmianą pozycji, by później, bez przeszkody popisywać się "kawałami" technicznymi, jakich repertuar Mielecha sporo posiadał. Sławne jego biegi z piłką, które zjednały mu przydomek "maszynka" kończyły się podaniami nadzwyczaj precyzyjnymi. Pełna pomysłowości gra Mielecha nie była nigdy mechaniczna. Świetny wykonawca pomysłów taktycznych współgraczy, umiał - jak nikt inny - sam chodzić z piłką ku bramce, by tuż przed nią wyłożyć partnerowi piłkę do ostatecznego ulokowania w siatce. Wyjątkowe kwalifikacje Mielecha pozwalały mu być również dobrym łącznikiem i kierownikiem ataku"