- Jesteśmy daleko od samozachwytu, jesteśmy Legią, gramy u siebie i nie chcemy remisować 0-0. Świadomość tego, że pewne rzeczy w naszej grze będą wyglądać lepiej jest oczywista, jedynym sposobem na to, żeby to udowodnić to zagrać dobrze w następnym meczu. Przed tym spotkaniem bałem się tego, że znając klub i całą otoczkę piłkarze przestaną wierzyć w to, że są w stanie dobrze grać. Na moje szczęście drużyna uwierzyła w to, co ja mówię i zagrała o jeszcze jeden stopień lepiej - mówił Vuković. Statystyki meczowe nie pozostawiają wątpliwości kto przeważał w czwartkowy wieczór i kto był bliżej wygranej. Posiadanie piłki na korzyść Legii to aż 66 procent do 34 procent, rzuty rożne 16-1, dwa strzały w poprzeczkę i kilka innych dogodnych sytuacji. Gra Legii wyglądała zdecydowanie lepiej niż w ostatnich meczach, ale niepokoi brak skuteczności. W trzech ostatnich meczach zespół Vukovicia nie zdobył ani jednej bramki. - Pozytywem jest fakt, że dochodzimy do sytuacji bramkowych. Gole z pewnością przyjdą, jeśli będą okazje. Myślę, że jest to kwestia czasu i kwestia przełamania, plusem jest to, że nie tracimy bramek. W rewanżu Atromitos będzie z pewnością bardziej agresywny, dlatego jestem niezadowolony, że nie udało się nam wygrać - stwierdził szkoleniowiec Legii. W Warszawie Legię wspierał gorący doping publiczności, która po meczu podziękowała swoim piłkarzom przede wszystkim za walkę. W Atenach kibice Legii znów mogą być stroną dominującą, a zespół Vukovicia z pewnością czuć będzie mocne wsparcie swoich fanów. - Na nasze mecze nie przychodzi zbyt dużo ludzi. Jest grupa , która prowadzi doping, ale jak przyjadą kibice Legii to pewnie będą głośniejsi. To, że jeszcze nie zaczęliśmy sezonu chyba nie jest naszym atutem, osobiście zdecydowanie bardziej wolałbym grać i być w rytmie meczowym. Jeśli uda się zagrać w Lidze Europejskiej to będzie fajnie, jeśli nie tragedii nie będzie - powiedział Dawid Kort, który przyleciał do Warszawy ze swoim zespołem, ale trener Atromitosu Janis Anastasiu nie znalazł dla niego miejsca nawet w osiemnastce meczowej. Nie wiadomo, czy były piłkarz Wisły Kraków pozostanie w stolicy Aten. - Sam chciałbym wiedzieć, czy zostanę w Atromitosie, mam kilka ofert z zagranicy, ale też z Polski. Czy jest także z Wisły (śmiech)? Sytuacja może się zmienić dziś, jutro lub za tydzień - dodał. - Na razie skupiamy się przede wszystkim na rewanżu z Legią, sprawą kontraktów poszczególnych piłkarzy zajmiemy się trochę później. Co do samego meczu to był on dla nas bardzo trudny. Mój zespół wciąż się dociera, kibice Legii stworzyli świetną atmosferę, a gospodarze sporo sytuacji. Cieszę się, że nie straciliśmy gola, u siebie postaramy się zagrać dużo lepiej. Znamy swoje możliwości, choć kilku moich piłkarzy jest jeszcze dalekich od swojej optymalnej formy - stwierdził z kolei Anastasiu. Zespół z Grecji sezon rozpocznie dopiero 24 sierpnia. Remis przy Łazienkowskiej nie dał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy to forma Legia rośnie z każdym dniem i będzie już tylko lepiej, czy rywal był po prostu słaby choćby z uwagi na brak odpowiedniego rytmu meczowego oraz z powodu licznych osłabień, których doznał przed sezonem. Po tym, co zobaczyliśmy w czwartek w Warszawie, należy zadać pytanie, czy tak grający Atromitos byłby w stanie pokonać chociażby, nie ma się co oszukiwać słaby Kuopion Palloserua, który Legia wyeliminowała w poprzedniej rundzie. A i wartość rynkowa wicemistrza Polski, która jest dużo większa niż czwartego zespołu poprzedniego sezonu w Greckiej Super Lidze nakazuje nie popadać w zbyt daleko idący optymizm. Cała drużyna "Wojskowych" wyceniana jest na 30,5 mln euro podczas gdy Atromitos na zaledwie 12,85 mln euro, co w lidze greckiej klasyfikuje tę drużynę dopiero na szóstym miejscu. - Na pewno byliśmy lepszym zespołem, ale zabrakło skuteczności. Ważne, że nie straciliśmy bramki. W rewanżu spodziewam się trochę bardziej otwartej gry ze strony rywala. Przed rewanżem jestem optymistą - powiedział Luis Rocha, obrońca Legii. A rewanż już w środę w Atenach. Zwycięzca awansuje do czwartej, ostatniej rundy eliminacji do Ligi Europejskiej. W niej zmierzy się najprawdopodobniej ze szkockim Glasgow Rangers, które w pierwszym spotkaniu pokonało na wyjeździe duński Midtjylland 4-2. Zbigniew Czyż Zobacz zestaw par trzeciej rundy eliminacji Ligi Europejskiej